Telo nie wydawał się interesujący. Telo wydawał się irytujący, nachalny i denerwująco optymistycznie nastawiony do wszystkiego i wszystkich, a przynajmniej do Yvrisa. I najwyraźniej nie potrafił szanować książek, co jasno wynikało z najnowszych obserwacji.
No, może odrobinę. Odrobinę interesujący. Ale mieścił się w przedziale między połową a ćwiartką procenta zawartości współczynnika bycia interesującym, i z pewnoscią nie zanosiło się na to, by zdołał ów przedział opuścić.
Yvris prychnął wściekle, słysząc propozycję młodszego mężczyzny. Bardzo niedorzeczną propozycję, choć fakt faktem, że bardziej niż na nią zły był na plamę, wręcz boleśnie widoczną na zielonej okładce; będzie musiał zabrać książkę ze sobą do domu i potraktować ją bibułą i żelazkiem, żeby pozbyć się tłustego paskudztwa. Kawa! Czy on wygląda jak ktoś, kto ma czas albo ochotę wychodzić na jakąkolwiek kawę?
- Żartujesz sobie - burknął tylko w odpowiedzi, odsuwając nieszczęsny tomik na bok i wracając do wypełniania papierologii. Dopiero po chwili ciszy rzucił wciąż stojącemu przy biurku Telo badawcze spojrzenie wciąż zabarwione sporą dozą tradycyjnej yvrisowej wściekłości na cały świat i wszystkie stworzenia go zamieszkujące. - Nie widzę jak plama miałaby służyć za pretekst do spotkań towarzyskich. A poza tym nie mam czasu. W przeciwieństwie do ciebie są jeszcze w tej zabitej deskami dziurze ludzie naprawdę pracujący.
---
<Psst, zaproponuj zieloną herbatę, pójdzie z tobą wszędzie.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz