wtorek, 14 lutego 2017

Od Dessin c.d Silver

Mówią, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Szkoda, że to właśnie mi przyszło przekonać się o tym na własnej skórze. Może i przyjęłabym przegraną z pokorą, ale nie w przypadku, kiedy przeciwnik zastosował w walce coś, czego nie powinien. Moce są różne, a w pojedynku mogą przesądzić o wygranej. Dlatego też walki najczęściej odbywają się nie na moce, ale na siłę. A pojedynek z Silverem również miał polegać na wykazaniu się siłą. Nie wspominał nic o używaniu mocy, ja też o tym nie wspominałam. Basior zagrał nieczysto, toteż nie zgodziłam się na to, aby otrzymał nagrodę. Ojciec uczył mnie nie tylko walki, ale także honoru i sprawiedliwości, które według niego były jednymi z najważniejszych cech wojownika. Z Silverem nie zamierzałam się pogodzić, nie po tym. Głupi. Jeszcze uznał, że wygrał. To nie nazywa się wygraną. Przyłożyłam sobie śnieg na piekące miejsca, a z każdą chwilą miałam coraz większą ochotę, aby rozwalić mu ten pusty łeb. Postanowiłam jednak go ignorować, co wydawało się rozsądniejszą decyzją. Silver władał ogniem, ja – śniegiem i lodem, czyli czymś, co płomienie mogą zniszczyć. Narażanie się mu nie byłoby zbyt rozsądne. Była to chyba najtrudniejsza z moich decyzji, bo złość rozpalała mnie od środka i miałam ochotę odnaleźć basiora, a później zaatakować znienacka. Przynajmniej nie musiałam szukać go sama, bo to właśnie on mnie odnalazł. Nie miałam pojęcia, czy mnie szukał, czy natknął się na mnie zupełnie przypadkowo.
– Bardzo się gniewasz? – zapytał, podchodząc do mnie.
– Nie zbliżaj się – syknęłam, całkowicie zapominając o moim postanowieniu ignorowania basiora.
– Nie bądź taka, przepraszam – uśmiechnął się szelmowsko, po czym lekko uderzył mnie w bok.
Warknęłam cicho i odsunęłam się. Silver przewrócił oczami.

---

>Silver?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz