Klany

Strony

wtorek, 14 lutego 2017

Od Yvris'a c.d Toluen

Yvris zajmował się książkami nie pierwszy i zapewne nie ostatni dzień w życiu - nie po raz pierwszy spędzał także dzień za kontuarem biblioteki, stojąc (czy też może raczej siedząc) na straży miejscowych zbiorów i pilnując, by przypadkiem nic nie zginęło, nic nie zostało zniszczone ani nikomu nie wpadł do głowy bardzo głupi pomysł bycia zbyt głośno. Bywały dni, pełne całkiem dobrego humoru dni, w które przyglądał się uważanie tej niewielkiej garstce osób odwiedzających jego małe królestwo, nie ważne, czy byli to stali bywalcy, czy zwykłe zbłąkane dusze, które z braku inicjatywy i nadwyżki wolnego czasu zajrzały do niezbyt okazale wyglądającego piętrowego budynku wciśniętego jak gdyby nigdy nic między kawiarnię a blok mieszkalny. Bywały dni, kiedy osoby te wydawały się całkiem interesujące.
Telo nie wydawał się interesujący. Telo wydawał się irytujący, nachalny i denerwująco optymistycznie nastawiony do wszystkiego i wszystkich, a przynajmniej do Yvrisa. I najwyraźniej nie potrafił szanować książek, co jasno wynikało z najnowszych obserwacji.
No, może odrobinę. Odrobinę interesujący. Ale mieścił się w przedziale między połową a ćwiartką procenta zawartości współczynnika bycia interesującym, i z pewnoscią nie zanosiło się na to, by zdołał ów przedział opuścić.
Yvris prychnął wściekle, słysząc propozycję młodszego mężczyzny. Bardzo niedorzeczną propozycję, choć fakt faktem, że bardziej niż na nią zły był na plamę, wręcz boleśnie widoczną na zielonej okładce; będzie musiał zabrać książkę ze sobą do domu i potraktować ją bibułą i żelazkiem, żeby pozbyć się tłustego paskudztwa. Kawa! Czy on wygląda jak ktoś, kto ma czas albo ochotę wychodzić na jakąkolwiek kawę?
- Żartujesz sobie - burknął tylko w odpowiedzi, odsuwając nieszczęsny tomik na bok i wracając do wypełniania papierologii. Dopiero po chwili ciszy rzucił wciąż stojącemu przy biurku Telo badawcze spojrzenie wciąż zabarwione sporą dozą tradycyjnej yvrisowej wściekłości na cały świat i wszystkie stworzenia go zamieszkujące. - Nie widzę jak plama miałaby służyć za pretekst do spotkań towarzyskich. A poza tym nie mam czasu. W przeciwieństwie do ciebie są jeszcze w tej zabitej deskami dziurze ludzie naprawdę pracujący.

---

<Psst, zaproponuj zieloną herbatę, pójdzie z tobą wszędzie.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz