-Mały skrytobójca...-powiedziałem złośliwe w stronę kota, a on odpowiedział mi na to podreptaniem, w stronę sypialni. Zszedłem do salonu, gdzie ujrzałem Aiden'a siedzącego na podłodze przed kanapą(widoczne to jego ulubione miejsce)i pijącego kakao. Lekko uśmiechnąłem się na ten widok. Podszedłem do chłopaka od tyłu i poczochrałem go po głowie pytając go jednocześnie-
-Co takiego cię wczoraj przestraszyło?-Usiadłem przed nim. Aiden odsunął się ode mnie tak abym nie mógł go dotknąć. Poprawił włosy i odezwał się-
-To akurat nie jest ważne-powiedział bez uczuć, czyli jak zwykle. Odpowiedź ta nie zbyt mnie zdziwiła. Chłopak jest dosyć skryty w sobie. Westchnąłem cicho i przysunąłem się do niego. Uśmiechnąłem się (lubię się uśmiechać, heh)-
-Aiden powiedz mi, proszę. Co się stało?-spytałem najspokojniej jak umiałem. Chłopak cicho westchnął-
-Dręczą mnie koszmary. Tylko tyle.-chciał się odsunąć jeszcze dalej, ale ściana zagrodziła mu drogę ,,ucieczki". Koszmary? Takie koszmary, przez które budzi się z krzykiem? To nie jest normalne. Jestem serio wścibski...ale trudno, intryguje mnie chłopak. No to spróbuję jeszcze raz-
-Napewno tylko tyle? Przecież to nie jest...zwyczajnie, że ludzie budzą się i przez chwilę nie kontaktują. Jeśli mi powiesz to zostawię cię w spokoju. Obiecuję-może się uda?
---
<Aiden? Czy już jestem Bogiem?... :| >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz