– Cały czas będziesz się gniewać? Było, minęło – stwierdził. – Gdyby każdy nie chciał wybaczać innym...
– Nie obchodzi mnie to – warknęłam i wyprostowałam się.
– Co stoi na przeszkodzie, żebyśmy się pogodzili? – zapytał. – Tylko odpowiedz mi szczerze.
Zamyśliłam się przez chwilę. Tak, miałam wiele powodów, dla których nie chciałam się z nim godzić. Po pierwsze, był skończonym debilem bez chociaż odrobiny honoru. Po drugie, był niebezpieczny, agresywny i nieprzewidywalny. Nikt normalny nie podpala innych. Po trzecie, po prostu mnie irytował.
– Szczerze? – mruknęłam. – Dużo tego.
– Dużo? – parsknął śmiechem. – Nikt nie jest idealny. Ty też nie. Wydaje ci się, że jesteś święta. Widzisz wady tylko u innych, a nie raczysz spojrzeć na siebie.
– Nikt nie jest idealny, ale ty wystajesz poza wszystkimi – powiedziałam, ignorując dalszą część jego wypowiedzi.
Silver próbował opanować złość. Głośno oddychał, spoglądając na mnie morderczym wzrokiem. Jego ruch był tak szybki, że nawet nie zdążyłam zareagować, a już płynęłam razem z nurtem rzeki, nad którą staliśmy. Nie była ona bardzo głęboka; brakowało mi kilkunastu centymetrów do dosięgnięcia łapami dna. Z drugiej strony, woda to woda, a jest to żywioł najbardziej przeze mnie znienawidzony. Jako szczenię wpadłam do rzeki i nie mogłam się niej wydostać. Spanikowałam, w przerażeniu machając łapami we wszystkie strony i rozpryskując wodę wokół siebie. Przez ciało przeleciał mi zimny dreszcz – woda była lodowata. Moje myśli nagle ulotniły się z głowy, a pozostała jedynie jedna – wydostanie się na brzeg.
---
>Silver? Mogłoby być dłuższe, ale mi się nie chciało xd<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz