Nie byłem przekonany czy to dobry pomysł…myślałem nad tym, a Tsugi najwyraźniej czekał, aż go zostawię. Odczuwałem dość dziwne uczucie…współczucie? Nie to było co innego…
-Tsugi…-mówiłem cicho jak mam w zwyczaju, a chłopak spojrzał pytająco. Więc kontynuowałem speszony, wciąż nie byłem zbyt pewny czy tego chce…
-Bo jak chcesz możesz zostać u mnie…
-To by było bez sensu, zostawać u ciebie gdy tylko jest gorsza pogoda- odrzekł. Nie o to mi chodziło.
-Źle mnie zrozumiałeś…- mówiłem patrząc nieśmiało w chodnik-Zostać na stałe…-powiedziałem to. Czułem się głupio. Znać kogoś dzień, no może dwa i pozwolić mu zamieszkać ze sobą? Byłem przygotowany na negatywną odpowiedź. Jednak w duszy miałem nadzieję, że się zgodzi. Czułem się przy nim…bezpiecznie? Z resztą miło się czasem odezwać do kogoś kto odpowie więcej niż ‘’meow’’.
-N-naprawdę?- zapytał zaskoczony, a ja wciąż w ciszy patrzyłem w ziemię, dając mu do zrozumienia, iż tak. Czekałem na odpowiedź… Nie spodziewałem się, że tak zareaguję. Złapał mnie w objęcia mówiąc przy tym ,,Dziękuję’’. Wystraszyłem się, ale chłopak od razu mnie puścił.
-Przepraszam, poniosło mnie-uśmiechnął się niewinnie. Skinąłem głową na znak, że nic się nie stało. Postanowiliśmy poczekać, aż trochę przestanie padać, a potem wrócić. Po jakimś czasie burza trochę się uspokoiła, lecz wciąż lało jak z cebra. Staraliśmy się iść jak najszybciej, a chwilami nawet biegliśmy. W domu znaleźliśmy się przemoczeni do suchej nitki.
---
<Tsugi? Ty mendo nie dostaniesz pizzy ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz