Po krótkiej rozmowie, nieznajomy zaproponował mi wybranie się na lody. Lody. Tutaj, w lesie? Mimo że pomysł wydawał mi się dość dziwaczny, postanowiłam przystać na propozycję samca. Już na samym początku miałam wrażenie, że jest trochę inny niż reszta wilków, które kiedykolwiek znałam. Nawet trochę bardzo inny, co ku mojemu zdziwieniu mi nie przeszkadzało. Samiec wszedł w zarośla, a dalej szliśmy przedzierając się przez krzaki. Syknęłam z bólu, kiedy gałęzie wbiły mi się w łapę. Wilk na to nie zareagował, będąc zajętym sprawdzaniem, czy dobrze idziemy. Robił wrażenie, jakby bardzo dobrze znał tę drogę, a gdzieś w pobliżu na prawdę miała stać budka z zimnym przysmakiem. Po chwili wypiął się dumie, wskazując na pustą polanę. Rozejrzałam się, szukając wzrokiem czegoś, co chociaż trochę przypominałoby lody, ale niczego takiego tutaj nie było. Samiec natomiast zachowywał się, jakby widział budkę, jednocześnie mając świadomość, że polana jest całkiem pusta i nie ma na niej nic oprócz trawy.
– Chyba nici z naszych lodów – odezwałam się cicho, z zainteresowaniem śledząc każdy ruch samca.
– Może tak, a może nie – mruknął tajemniczo. – Gdzieś musi być inna lodziarnia, bo ta chyba została zamknięta.
– Proponowałabym jednak zjeść coś bardziej normalnego. Możemy zapolować, jeśli chcesz.
Wilk namyślał się przez chwilę. W tym czasie uświadomiłam sobie, że nie wiem, z kim mam do czynienia. Imię samca nadal pozostawało dla mnie zagadką.
– Jak masz na imię? – zapytałam, a samiec spojrzał na mnie ze zdenerwowaniem spwodowanym przerwaniem swoich rozmyślań.
– Finn – odezwał się krótko, a później znowu zdawał się usilnie rozmyślać nad moją propozycją. – Ale możesz mówić na mnie Serdeczny Sandwich – powiedział po dość długiej chwili. – I zgadzam się pójść z tobą na polowanie.
---
<Finn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz