Cisza i spokój. Tylko tego teraz mu potrzeba. Nie pogardziłby także jakimiś słodyczami czy też puszką napoju energetycznego.
Siedział przy jednym z trzech stołów w pomniejszej miejskiej bibliotece. Zarówno po jego prawej, jak i lewej stronie leżała kupka dość starych i opasłych tomiszcz. Brzegi niektórych z nich były przetarte, inne wręcz rozerwane na strzępy. Minął zaledwie tydzień od jego spotkania z przywódczynią Klanu Ludzi, mimo to on nadal pamięta ten dzień jakby to było wczoraj. Nie zapomniał także o złożonej samemu sobie obietnicy, a mianowicie zapoznanie się z historią krainy Terra Nihil. Zdał sobie bowiem sprawę z tego, jak niewiele wie o tym miejscu. Dlatego pewny siebie wyszedł z domu wczesnym rankiem, kierując się w stronę pobliskiej biblioteki. Gdyby jednak dobrze przewidział , co na niego czeka, z pewnością zabrałby ze sobą termos z najmocniejszą kawą i zapas jedzenia, który co niektórym wystarczyłby na przetrwanie wojny. Spodziewał się bowiem, że będzie to pojedyncza, ewentualnie dwu tomowa książka. Jakież było jego zdziwienie, kiedy prosząc bibliotekarkę o ową kronikę, ta zabrała ze sobą wózek i podjeżdżając nim pod jedną z dalszych półek zaczęła wyciągać książki. Jedną, dwie, trzy i tak dalej, aż uzbierała się dość spora kupka. Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie to, że większość z nich nie zawierała ani jednego obrazka, a sama czcionka przypominała mak wysypany na białą, a raczej pożółkłą kartkę. Dla kogoś czytającego ostatnio mangi było to nie do pomyślenia. Jednak wewnętrzny upór zmotywował chłopaka do tego, by podziękować uprzejmie bibliotekarce, zabrać wózek i po zostawieniu książek na stole oddać go kobiecie tu pracującej. Następnie usiadł ma krześle pomiędzy opasłymi tomiszczami, które były grubsze niż cały Stary oraz Nowy Testament razem wzięte i pomnożone razy dwa. Odetchnął głęboko, strzelił na palcach i zabrał pierwszy tom. Otwierając go spodziewał się natrafić na obłoczek kurzu uderzający go prosto w twarz. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, chociaż zapach zatęchłego papieru nie pozwalał o sobie zapomnieć.
I tak, czytając oraz przekartkowując strony, skończył swoją lekturę po południu. Kiedy zamknął ową książkę, oparł się o tył krzesła i westchnął przeciągle. Zamknął oczy, a pod powiekami ciągle tańczyły mu malutkie literki, układające się najczęściej w słowa takie jak "klan", "wilki", "ludzie" i tym podobne. Po ponownym otwarciu oczu spojrzał zdruzgotany na pozostałe tomiska. Przeliczył, że było ich trzynaście. Następnie zerknął okiem na już przeczytaną księgę. Obliczył szybko w głowie, że jeśli pójdzie dalej takim tępem skończy za sześć dni pod warunkiem, iż będzie czytać bez przerwy. Niezbyt optymistyczna wersja. Ponownie odetchnął głęboko i zabrał ze stosu kolejny tom.
Sześć godzin później, w ciągu których tak często przeklinał pod nosem, że już nie pamiętał co konkretnie czytał, zatrzasnął z hukiem książkę i odepchnął ją od siebie, mierząc złowrogim spojrzeniem. Następnie przetarł oczy i spojrzał na pozostałe, poważnie rozważając spalenie ich wszystkich na wiórek. Nie ma mowy, żeby kontynuował. Ponownie oparł się o krzesło, rozglądając uważnie dookoła. Wzrok miał zamazany od tak dużej ilości przeczytanego tekstu, nie wspominając o bólu szyi. Kiedy jego spojrzenie się wyostrzyło, dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że w całej pomieszczeniu został już tylko on sam, bibliotekarka i dziewczyna siedząca przy innym stole. Czytała ona jakąś książkę, grubością cienko wypadającą przy tomiszczach Alex'a. Chłopak pochylił się lekko przy stole, mrużąc oczy. Chcąc poznać tytuł musiał się pochylić nieco bardziej. Nim jednak zdążył chociażby przeczytać pierwszą literę, dziewczyna opuściła książkę i zmierzyła go złowrogim spojrzeniem.
- Co się patrzysz?
Alex ponownie oparł się o krzesło, nie spuszczając z niej wzroku.
- Byłem ciekaw, jaką książkę czytasz. To wszystko.
Osoba siedząca naprzeciwko niego prychnęła kpiąco, wracając do lektury. Chłopak nie wytrzymał i wstał od stołu, ruszając w stronę swojej byłej rozmówczyni. Chwilę mu to zajęło, bowiem skostniałe od bezruchu nogi nie chciały współpracować z wolą ich właściciela. Następnie zajął miejsce naprzeciwko niej, mogąc w końcu przeczytać tytuł. Uśmiechnął się pod nosem, rozpoznając tą opowieść. Nic jednak nie powiedział, oczekując na reakcję dziewczyny.
Długo nie zwlekała. Opuściła książkę z hukiem na stół, przeszywając Alex'a morderczym spojrzeniem.
---
<Evelyn? Brak pomysłu, a opko pisane w bibliotece, więc wiesz...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz