Robiło się coraz cieplej. Co to miało oznaczać? Wiosna się zbliża.
- No dobrze. - zaczęła. - Muszę już iść. - uśmiechnęła się i poszła w stronę domu.
~Następnego dnia~
Jak zwykle o poranku Katelyn musiała nakarmić swoje koty. Ech.. Dlaczego one tyle jedzą?
Dziewczyna odetchnęła, po czym wsypała im do miski ich ulubioną karmę.
- Kotki! - zawołała. - Oboad! To znaczy.. śniadanie!
Śnieżynka i Tekla od razu zeszły się do miski, co ucieszyło Kat. Tak słodko wyglądały..
Kat zarzuciła swoją czarną pelerynę i założyła kocie uszka. Podeszła do lustra. Popatrzyła się na kotki, które spokojnie jadły.
- Miau. - uśmiechnęła się.
Jedna z kotek zwróciła na nią uwagę, jednak szybko odwróciła się. Katelyn prędko wybiegła z domu zamykając drzwi na klucz.
Biegła do swego ulubionego miejsca, jednak na drodze natknęła się na... Tsugi'ego.. Miała nadzieję, że już go nie spotka. Uśmiechnęła się sztucznie i podała mu ciastko. Z kocimiętką, oczywiście. Bo jakie inne ciastka dziewczyna nosiła by w kieszeni? Czy to nie byłoby dziwnie? No właśnie.
- Jedno ciastko mi wystarczy. - popatrzył na nią i się zaśmiał.
- Nalegam. - odpowiedziała.
Jej wyraz twarzy zmienił się. Nie była już taka radosna. Trzymała ciastko w ręce.
- Nie, nie dzięki. - odpowiedział.
Widać, że był jakiś zdenerwowany. Katelyn zasmuciła się. To znaczy oczywiście nie naprawdę.
- No proszę..
Tsugi coraz bardziej uważnie przyglądał się ciastku. Był trochę przestraszony.
- Nie ufasz mi? - zapytała.
---
<Tsuuugiiiii? Po kilku miesiącach odzyskałam wenę na Kati ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz