Po wyciskającym siódme poty treningu, postanowiłam nie zwlekać i jak najszybciej się przebrać, po czym ruszyć do pokoju. Marzyłam tylko teraz o tym, aby wziąć zimny prysznic. Byłam w niemałym szoku, gdy to wchodząc do szatni moim oczom ukazała się Miranda.
-Co ty tu robisz? Myślałam, że na sam widok dresu dostajesz wysypki. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha, ledwo sapiąc.
Yuzi usiadła na zielonej ławce, wyglądając egzotycznie w czerwonej bonżurce i długiej aksamitnej spódnicy. Oczy podkreśliła czarną konturówką i czerwonym cieniem, a do tego można było zauważyć jej rażąco niebieskie soczewki. Wyglądała jak tancerka teatru kabuki. Włosy miała poprzetykane fioletowymi warkoczykami. Zaciągnęła się głęboko indonezyjskim papierosem krętek i wydmuchnęła dym w kierunku jednej z dziewczyn z akademii, która także należała do drużyny.
-Tylko swojego własnego dresu.
Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się. Musiałam, przyznać, że to świetna odpowiedź. Przyjaźniłam się z Yuzi od tak dawna, że przyzwyczaiłam się do jej nadzwyczajnie uszczypliwych żartów.
Pochyliłam się, aby zdjąć tenisówki, i spojrzałam na swoje odbicie w niewielkim lustrze zawieszonym na drzwiach szafki. Przygładziłam lekko spocone włosy. W kącikach ust miałam pozostałości rozmazanej pomadki, startej już z reszty warg. ''Mogło być gorzej.'' - pomyślałam.
-Nerai, tak w ogóle to zapomniałam ci powiedzieć, ale przed budynkiem jest tablica informacyjna... i tam jest twe imię. - zaciągnęła się szybko. - Przechodząc dzisiaj tamtędy zerknij na nią. Kwalifikacje do konkursu śpiewackiego...
-Nie wiem, może kiedyś - odparłam szybko. - Po treningu ruszam do pokoju i pod prysznic, nie chcę, aby ludzie mnie taką oglądali - zaśmiałam się głośno.
-Rozumiem - powiedziała Yuzi , owijając wokół palca jeden ze swoich fioletowych warkoczyków.
Zmarszczyłam brwi. Już dawno zauważyłam, że Yuzi mówi jakimś dziwnym tonem, może coś ją martwi?
-Co jest? - zapytałam. - Co z tobą?
-Nic - odparła. - Jestem jakaś rozkojarzona. - Zaczęła się wachlować ręką. - Tyle półnagich dziewcząt w jednym miejscu!
Skinęłam głową, niemal w to wierząc.
-Zajrzałaś do archiwum czatów, jak ci mówiłam? Znalazłaś tę wiadomość, w której podaję ci link do mojego kochanka internetowego?
Udałam, że wymiotuję.
-Co? - zdziwiła się Yuzi . - Myślałam, że popierasz internetowe związki. Czy to nie ty powiedziałaś, że to miłość umysłów? Całkowicie duchowa, bez ograniczeń związanych z ciałem?
-Mam nadzieję, że tego nie powiedziałam. - przytknęłam grzbiet dłoni do czoła i osunęłam się do tyłu, jakbym mdlała. Potem wyprostowałam się nagle.
-Hej, związałaś włosy gumką? Powyrywa ci je. Chodź tu, chyba mam wstążkę i szczotkę.
Usiadłam okrakiem na ławce przed Yuzi, która zaczęła wyplątywać gumkę.
-Au! Tylko pogarszasz sprawę!
-Myślałam, że wy, sportsmenki, powinnyście być bardziej wytrzymałe. - przeczesała mi włosy i ściągnęła je wstążką tak mocno, że wyrwała mi kilka krótkich włosków z karku. - O wow, jak ja bym chciała mieć tak grube włosy jak ty - westchnęła.
Już miałam jej coś na to odpowiedzieć, gdy podeszła do nas Nani. Była kapitanem mojej drużyny.
-Tu nie wolno palić - powiedziała Nani, gapiąc się srogo na Yuzi.
-Nie ma sprawy. I tak musiałam już iść. - zgasiła papierosa na ławce, wypalając w drewnie dziurę. -Zobaczymy się później, Nerai, kochanie. - uśmiechnęła się słodko i cmoknęła mnie w policzek.
-Po jakie licho się z nią zadajesz? Nie widzisz jaka jest kopnięta? - spytała łagodnie, gdy tylko Yuzi zniknęła za zatrzaskującymi się drzwiami.
-Tylko ty tak uważasz - odpowiedziałam dosyć głośno i stanowczo, aby wzbudzić zainteresowanie pozostałych dziewczyn, jeszcze się przebierających. - A ciebie po jakie licho musi to interesować? To jest wyłącznie moja sprawa z kim się zadaje - rzuciłam jej groźne spojrzenie.
Dziewczyna zauważywszy, że całe zainteresowanie skupiło się na nas - licząc zapewne na jakąś bójkę, szybko się wycofała i po prostu nie odpowiadając nic odwróciła się napięcie.
***
Gdy tylko wyszłam ze śmierdzącej zgnilizną i skarpetkami szatni, postanowiłam, że im szybciej znajdę się w moim pokoju tym lepiej. Wolałam tam się umyć niż kisić w tym smrodzie.
Skierowałam wzroku ku górze. Wysoko na niebie widniał blady księżyc, choć słońce dopiero chyliło się ku zachodowi. Jak cudownie jest móc oddychać, pomyślałam. Uwielbiam spokojną surowość i elektryzującą woń wilgotnego morskiego powietrza jakie tu panuje. Podłoże, które krętą ścieżką prowadziło do akademii, było trawnikiem usianym kamyczkami.
Ściągnęłam mocniej szelki plecaka na ramionach, zmrużyłam oczy i rozejrzałam się dookoła.
-Wydaje mi się, że tablica informacyjna jest wewnątrz budynku, chociaż... - szepnęłam do siebie.
Właśnie znowu ruszyłam przed siebie, a z każdym moim krokiem rozlegał się chrzęst żwiru. Odskoczyłam na bok, mając wrażenie, że tuż za mną jedzie rower, ale nikogo nie było...? To pewnie ze zmęczenia mam już jakieś... A nieważne...
Ignorując to, doszłam w końcu do samego budynku, o którym mówiła Yuzi. Otwierając wielkie drzwi, ogarnęło mnie ciepło i kuszący kawowy zapach i oczywiście tablica informacyjna!
Szybkimi krokiem podbiegłam do niej, szukając wzrokiem jakiegoś czegoś, co by mi mówiło o tych zawodach. Znalazłam je! Odbywały się w Terra Nihil. Mój brat się tam znajdował, więc zadzwoniłam do niego z informacją, że z nim zamieszkam. Zgodził się na to i powiedział, że mnie oprowadzi.
*Dwie godziny jazdy od akademika*
Po dotarciu na miejsce dość długo czekałam na Ryu, lecz po chwili się zjawił. Pokazał mi najbardziej znane miejsca oraz swój dom. Przywitałam się jednocześnie z Ven. Po rozstaniu z bratem ruszyłam sprawdzić, gdzie będą się odbywać zawody w śpiewaniu. Szłam się zapisać do wskazanego budynku, lecz się trochę pogubiłam. Zatrzymałam się na korytarzu tego budynku. Tuż obok mnie stał jakiś chłopak, który z zaciekawieniem czytał pewną informację. Nagle zabrzęczał telefon, co było powodem mojego szybkiego i gwałtownego ruchu, który spowodował, że odsunęłam się do tyłu uderzając w chłopaka.
-O, kurczaki, przepraszam! - zawołałam, zauważywszy, że chłopak trzymał w ręku coś szklanego, co niestety ucierpiało przez moją niezdarność.
Szkło rozprysło się pod naszymi nogami, a ja nie wiedziałam jak mam zareagować. Co to w ogóle było? Naczynie? Figurka? Czy co?
-O, kurczę, na serio mi przykro! - zawołałam i schyliłam się.
-Nie musisz przepraszać - spojrzał na mnie błyszczącymi szarymi oczyma, które przeszyły mnie na wylot. - O całe szczęście był to tylko kubek...
-Ale nie jakoś wartościowy dla twojej osoby?
-Nie, nie ma czym się przejmować, ale trzeba będzie to sprzątnąć - wypowiedział te słowa z niesamowitym spokojem, którego tak bardzo mi brakowało.
-Nazywam się Narelesiaseis Conner, ale możesz mi mówić Nerai. Dopiero, co przyjechała - wyciągnęłam do niego rękę.
-Alexander. Alex. - wypowiedział swoje imię i nazwisko z zachodnim akcentem i podał swoją zimną dłoń, ściskając lekko mojej.
-Fajnie cie poznać, Alex. A tak w ogóle, wiesz, że masz fajnie włosy? Przez cały czas się na nie gapiłam, co, tak na marginesie, było powodem, że nie mogłam się w porę zatrzymać - rzuciłam z uśmieszkiem i lekkim zażenowaniem. Nie chciałam go odstraszyć, ale zawsze nie umiałam na początku rozpocząć rozmowy ...
---
<Alex??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz