-Czyli to wstrząs mózgu- powiedziałem do siebie, a chłopak to słysząc zadał tylko pytanie w postaci ,,co?’’. Zignorowałem go, wracając do kotów. Postanowiłem zapomnieć o sytuacji.
Ewentualnie zawsze można zakupić kosiarkę, związać go, a tymi taki ostrzami stopniowo palce mu odcinać, ręce i ogólnie całego go tak zmiażdżyć…Nie do końca wiem jak wygląda budowa kosiarki i strasznie zastanawia czy taki mord byłby możliwy. Ale kosiarka to droga inwestycja. Ale gdzieś w tym domu chyba jest wiertarka…
Podparłem głowę o rękę.
-Ale się na mnie nie obraziłeś?-zapytał Tsugi a ja spojrzałem w jego stronę.
-Nie, zostaję storczykiem- Odpowiedziałem w pół martwy.
-Storczykiem? Czemu?
-BO MAM DO TEGO PRAWO I LUBIE STORCZYKI-odwróciłem się w stronę kotów. Bądźmy szczerzy…Bardzo ładne kwiatki. Gdzieś, w którejś z szaf na górze był taki sztuczny. Postanowiłem po niego pójść. Wstałem zostawiając koty i Tsugiego. Ruszyłem w stronę schodów. Miałem wrażenie, że z każdą sekundą czuję się coraz gorzej. Byłem chyba na szóstym schodku, gdy zakręciło mi się w głowie. Złapałem się poręczy i zrobiłem krok do tyłu. Gdy wszystko przestało się kręcić, poczułem jak tracę panowanie, jakbym tracił wszystkie siły, lecę… Wszystko zaczęło znikać, robiąc się czarne…
---
<Tsugi? BLE TRU KIJOWO I CO I NIC IDĘ GRAĆ BAYO PAPAPAPAPPA>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz