~*~
Katelyn znajdowała się w jakimś dziwnym miejscu. Jakimś pokoju. Był cały biały. Powoli wstała rozglądając się po pomieszczeniu. Nie było tam ani mebli, ani ludzi, nic. Była tam sama. Pokój był niewielki. Po chwili całe pomieszczenie, wraz z osobą, która aktualnie tam przebywała, zachwiało się. Ściany zaczęły się zwężać. Dziewczyna była przestraszona. Takie rzeczy widziała tylko w filmach i nigdy nie chciała sama tego przeżyć. Białe pokój powoli robił się coraz mniejszy. Z każdą sekundą Katelyn coraz bardziej się denerwowała. Gdy myślała, że to już jej koniec - zauważyła białe drzwi. Były tak samo białe, jak sam pokój, więc na początku ich nie zauważyła. A może ich nie było..?
Nie myśląc o niczym pobiegła w stronę drzwi i szybko je otworzyła. Wychodząc, ściany momentalnie zetknęły się ze sobą. Gdyby Kate nie uciekła - pozostał by z niej klops.
Gdy wyszła, była już na dworze. Tylko nie wiedziała gdzie jest. Zaczęła iść do przodu. Odwróciła się, by zobaczyć jak wyglądał ten budynek, w którym mogła skończyć swój żywot. Ale... Gdzie on jest? Zniknął. Nie ma. Katelyn przeżyła już za wiele, więc szczególnie się tym nie przejęła. Szła dalej.
Nigdy nie widziała tego terenu, chociaż swoje terytorium znała jak własną kieszeń. Dlaczego? Bo to nie był jej teren. To było terytorium wilków. W dzieciństwie rodzice opowiadali dziewczynie, że wilki są bezdusznymi i nie myślącymi istotami. Może chcieli ją tylko przestraszyć, by tam nie wchodziła..? Wilki znała z tego, że przybyły pierwsze do krainy.
Od razu, gdy zorientowała się iż jest to terytorium wilków - chciała uciekać z tego miejsca. Ale jak mogła skąd uciec, jeśli nie wiedziała gdzie jest terytorium ludzi..? Po chwili jej oczom ukazał się duży, biały wilk z ciemno - niebieskimi skrzydłami i długim, granatowym ogonem w paski. To był nikt inny jak Silver, przywódca wilków i jedna z najstraszniejszych istot zamieszkujących Terrę Nihil, a przynajmniej tak jej mówiono. Katelyn bez słowa zamieniła się w wilka.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy? - zapytał.
Dziewczyna zamarła. Teraz nie wiadomo, co ją czeka. Pomimo swojej wilczej postaci, Silver zauważył, że jest ona człowiekiem. Widział jak się przemienia. Odetchnęła. Postanowiła coś powiedzieć. Przywódca wilków czekał na odpowiedź. Bez chwili namysłu Katelyn zaczęła:
- No bo uderzyłam się w głowę i upadłam, i znalazłam się w jakimś dziwnym pokoju, ale uciekłam, no i jestem tutaj... - odetchnęła.
Nie była zadowolona ze swojej wypowiedzi. Bała się, że Silver nie zrozumie, że coś jej się stanie. Martwiła się nie tylko o siebie, ale też o swój lud. Klan Ludzi potrzebował przywódcy, który będzie potrafił zapanować nad swoimi poddanymi.
- Naprawdę? - zapytał, po czym się zaśmiał. Kat patrzyła na niego ze strachem. - Ależ ja to wiem.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
- T-ty wiesz? - zapytała zdziwiona.
Basior znów się zaśmiał.
- Oczywiście. Sam kazałem cię tutaj zwołać.
Katelyn rozluźniła się. Poczuła spokój. Teraz była pewniejsza, że wyjdzie z tego żywa.
- Chcę pokonać Klan Kotów. Dla tego jesteś tutaj. - mówiąc to uderzył łapą w ziemię, na co ta lekko się zatrzęsła, tak samo jak dziewczyna stojąca na przeciwko przywódcy wilków. - Mimma jest sama. Będzie łatwo ją pokonać... - wyszeptał.Silver pokazał Katelyn drogę do Klanu Ludzi. Wracając, myślała o wszystkim. O Mimmie, o tym, czemu ma na imię tak samo jak ona. Przecież "Mimma" nie jest popularnym imieniem, jak "Zuzia" czy inne takie.
W Klanie Ludzi
Musiała się zdecydować. Może dla jej Klanu będzie lepiej, gdy będą mieć większe tereny? Sojusz z Klanem Wilków wcale nie jest takim złym pomysłem...
---
<Silv? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz