- Niech ci będzie - burknął tonem dobitnie dającym mimo wszystko do zrozumienia, że wszystko to robi bardzo niechętnie, i podsunął młodszemu mężczyźnie niewielki stosik książek wraz z inną, trochę bezpieczniejszą z jego punktu widzenia papierów; takich, które z definicji ciężko byłoby wypełnić w zły sposób, nawet jeśli było się najgorszym gatunkiem roztrzepańca. Dla dobra książek i własnej psychiki. - Tu wpisujesz tytuł i autora, tutaj numer. Tylko czytelnie, nie chcę tu żadnych bazgrołów. Potem przybijasz pieczątkę.
To powiedziawszy, sam zabrał się za wypełnianie kosztorysu, zamówienia na następne tomy pozostawiając na później; powstrzymywanie się od uważnego obserwowania pracującego tuż obok Telo, nawet jeśli miałoby to być jedynie rzucanie mu co jakiś czas ukradkowych spojrzeń oka, ot tak, żeby sprawdzić jak mu idzie - to jedno. Na to mógł sobie pozwolić, nie dać się rozproszyć i skupić na własnej pracy. Ale zostawić go samego, choćby na chwilę, choćby tylko po to, żeby szybko przejść się między regałami i spisać kilka tytułów? Nie, taki głupi nie był. Najwyżej poczeka z tym do jutra. Przecież jeszcze ma czas, przeciez magazyny w stolicy przez pół dnia nigdzie nie uciekną.
---
<Ale mam nadzieję że to zapraszający płaci za tę randkę, tak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz