Alex miał dzisiaj nadzwyczajnie dobry dzień. Nie dlatego, że wyjątkowo wyszło mu poranne śniadanie, w czasie biegania nie spotkał żadnego żądnego krwi kota, a nikt z nowych członków klanu nie prosił się o bęcki. Można by rzec, że dzisiaj obudził się z dobrym humorem, co ostatnimi czasy było niezwykłą rzadkością. Dodatkowo samopoczucie poprawiała mu znaleziona na dnie szafy czekolada, która zupełnie jakby go wzywała i skandowała: "Zjedz mnie! Zjedz mnie!". Alex zatem spełnił tą wyimaginowaną prośbę, konsumując swoje znalezisko na ławce na skraju osady dopiero po zakończeniu wszelkich swoich prac, które ograniczały się do posprzątania mieszkania i poszukania jakieś pracy - bezskutecznie. Czarnowłosy zaczął nawet podejrzewać, że w tej krainie nie ma zawodu dla osób z jego zainteresowaniami oraz wykształceniem. Zatopił więc swe smutki w tabliczce słodkości. Kiedy jednak niedawno poznana dziewczyna przysiadła się do niego, zaczął bić się z myślami. Dzielić się tą małą, kakaową dawką szczęścia czy nie? Nim jednak zdążył podjąć decyzję, Senilla zaproponowała mu wyjście do lasu. Nieco dziwnie to zabrzmiało.
Hmm... Nie uśmiechało mu się rezygnować z możliwości upajania się tym czekoladowym szczęściem. W końcu jednak skinął głową i wstał nieco zbyt energicznie (co było skutkiem przedawkowania cukru), przez co siedząca obok ciemnowłosa spięła się gwałtownie. Chłopak zauważył to kątem oka.
- Hej, aż tak straszny nie jestem. - rzucił w jej stronę, uśmiechając się krzywo - No, mniej więcej. - dodał.
Dziewczyna, ciągle niepewnie patrząca w stronę chłopaka, również podniosła się z ławki. Następnie ruszyła w stronę pobliskiego lasu, nie odwracając się nawet na sekundę w stronę czarnowłosego. Ten spojrzał jeszcze raz tęsknym wzrokiem na ostatni rządek czekolady, po czym wyprzedził na chwilę swoją rozmówczynię i podsunął jej niemalże pod sam nos połowę ze swoich skromnych zapasów kakaowego szczęścia. Na pytające spojrzenie dziewczyny powiedział:
- Niegrzecznie byłoby się nie podzielić, nawet jeśli w grę wchodzi czekolada.
Senilla - nie zważając na to, że chłopak wpadł na ten pomysł dopiero teraz - z chęcią zabrała oferowaną przez czarnowłosego słodkość, a po podziękowaniu, bez mrugnięcia chociażby powieką wrzuciła ją do ust. Oboje ruszyli dość energicznym krokiem, z każdą sekundą coraz bardziej zbliżając się w stronę lasu. W tym czasie wdali się w dość luźną, niezobowiązującą rozmowę na błahe, można by rzec, tematy. Dopiero jednak, kiedy byli w połowie drogi, która według dziewczyny prowadziła na polanę z krzakami jagód, Alex zdał sobie z czegoś sprawę. Stanął raptownie, na co idąca obok niego rozmówczyni opisująca właśnie swojego futrzanego przyjaciela (znowu kota), spojrzała na chłopaka pytającym spojrzeniem.
- O co chodzi? - zapytała, a jej głos zdradzał lekkie poddenerwowanie.
Walker pokręcił głową z dezaprobatą, próbując ukryć uśmiech z wolna pojawiający się na jego twarzy, co jeszcze bardziej wprawiło towarzyszkę czarnowłosego w zakłopotanie.
- Idziemy do lasu, - zaczął powoli, z każdym słowem coraz trudniej ukrywając rozbawienie - wczesną wiosną, w poszukiwaniu jagód. Znajdziemy je może za jakieś trzy miesiące, nie sądzisz?
Senilla zakryła usta dłonią, dopiero po chwili rozumiejąc, o co chodzi chłopakowi. Zaczęła bąkać jakieś słowa przeprosin, jednak kiedy wspominała coś o swojej głupocie Alex uniósł dłonie w uspokajającym geście, mówiąc:
- Spokojnie, nic się nie stało. Poza tym, jeśli chciałaś mnie zaprosić na randkę trzeba było tak od razu.
Dziewczyna spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, jednak jako że była dość inteligentna zdołała wykryć prawdziwy sens wypowiadanych przez Walkera słów, które miały służyć rozluźnieniu atmosfery. W odpowiedzi pokręciła głową, podobnie jak czarnowłosy wcześniej. Następnie zaoferowała powrót do osady, jednak jej towarzysz zachowywał się zupełnie, jakby jej nie słyszał:
- Słyszałem, że lubisz rysować. - zaczął, idąc przed siebie. Gdy mijał dziewczynę, trącił ją lekko łokciem, mówiąc jej w ten sposób, aby ruszyła za nim - Skoro więc jesteśmy już tak daleko od osady, szkoda byłoby wracać praktycznie bez niczego. Pokażę ci pewne miejsce, które jeśli zechcesz naszkicujesz po powrocie z pamięci. Co ty na to?
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że idzie sam. Odwrócił się więc przez ramię i zerknął na niezdecydowaną oraz niezbyt pewną siebie dziewczynę. W sumie nic dziwnego, nie każdy przecież poszedłby z uśmiechem na ustach za praktycznie obcym człowiekiem, który może zaprowadzić ową osobę Bóg jeden wie, gdzie. Las rosnący dookoła był wręcz idealną scenerią do wszelkich możliwych złych scenariuszy, które mogły się rozegrać.
- Jeśli nie chcesz, możemy wrócić do miasta. Nikt nie będzie ci miał tego za złe. - Powiedział, odwracając się w jej stronę.
Senilla jednak zamrugała szybko powiekami i pokręciła lekko głową, by chwilę potem na twarzy zagościł już po raz kolejny tego dnia nieśmiały uśmiech. Następnie ruszyła w stronę chłopaka, a kiedy znalazła się już dostatecznie blisko i on powrócił do przerwanego wcześniej wyznaczania trasy.
- Dokąd idziemy? - usłyszał nieco ciche pytanie ciemnowłosej.
Chciał się z nią nieco podroczyć, jednak słysząc ton jej głosu, przesiąknięty niemałą obawą, rzucił wymijająco:
- A jeśli ci powiem, że to niespodzianka, taka odpowiedź cię zadowoli? - widząc jednak ten dziwny niepokój w jej oczach, westchnął głęboko i dodał - Krótko po dołączeniu zgubiłem się w lesie. Wiem, taki imbecyl ze mnie, ale mniejsza z tym. To miała być rutynowa poranna przebieżka, ale tak się złożyło, że omal nie wszedłem na terytorium kotów. Można więc powiedzieć, że tamto miejsce uratowało mnie przed byciem intruzem. Zresztą, sama zobaczysz.
Chłopak nie miał pojęcia, czy owe wyjaśnienie zaspokoiło ciekawość dziewczyny. Mimo tego kontynuował wędrówkę, klucząc między poszczególnymi dróżkami. Jego towarzyszka zachowywała się nadzwyczaj cicho w porównaniu do wcześniejszego spaceru. Można było wręcz wyczuć bijącą od niej niepewność i nerwowość. Jedynym pytaniem, jakie zaprzątało wówczas głowę Alex'a , było "O co chodzi, do diabła?". Wolał jednak pozostawić swoje wątpliwości dla siebie, dalej maszerując wraz z ciemnowłosą. Przez myśl przeszło mu, że być może narzucił zbyt duże tempo. Nim jednak zapytał o to osobę idącą obok niego, ta po raz kolejny zaczęła wcześniej przerwaną rozmowę. I mimo iż Alex zaczynał mieć już po dziurki w nosie opowiadania o uroczych kotkach, pozwolił jej mówić. Lepsze to niż niezręczna cisza. W końcu jednak dotarli na miejsce.
Kilkuminutowy spacer pod górkę zrekompensował włożony w niego wysiłek widokiem roztaczającym się na dolinę u podnóża lasu. Punkt obserwacyjny znajdował się na tyle wysoko, że można było bez problemu zobaczyć pojedyncze pagórki i samotną rzeczkę przecinającą polanę, na której znajdowało się Serce Krainy, otoczone aktualnie przez śnieg oraz pojedyncze, sporej wielkości kamienie.
---
<Senilla? Wybacz, brakus pomysłus maximus. A może tak magia - pojawiający się znikąd szkicownik. Opisać też dokładniej możesz, bo jestem w tym beznadziejna, jak widać xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz