poniedziałek, 6 marca 2017

Od Senilli c.d Evelyn

Ev zgodziła się ze mną iść. Bardzo się ucieszyłam. Byłam tak podekscytowana, że prawie biegłam. Wtem Evelyn gwizdnęła przeciągle. Odwróciłam się do niej, jednak zaraz odwróciłam się z powrotem. Na łąkę wpadł kary koń. Zapytałam Eve kto to, a ona odpowiedziała, że zawiezie nas do tego miejsca. Wsiadłyśmy na jego grzbiet i pogalopowałyśmy w stronę lasu. Gdy byłyśmy przy lesie, Evelyn zwolniła do stępa, żebyśmy mogły porozmawiać.
-Piękny koń - westchnęłam z zachwytem. Od dawna brakowało mi kontaktu ze zwierzętami.
-Dzięki. Którędy jedziemy? - zapytała Ev.
-Jedziemy prosto, potem pierwsza w lewo, jedziemy tak długo, aż zobaczymy wielki klon, skręcamy za nim i przed nami jest jaskinia. Nie wiem gdzie w jaskini dokładnie jest to miejsce, ale napewno tam trafimy. - uśmiechnęłam się promiennie.
-No to jedziemy - Evelyn odpowiedziała mi uśmiechem i cmoknęła, by koń przeszedł do kłusa. Ruszyłyśmy przez las. Do jaskini dotarłyśmi bez problemów. Stanęłyśmy przed nią.
-Zostawię tu mojego towarzysza, niech sobie podje trawki - uśmiechnęła się dziewczyna. Skinęłam potwierdzająco głową. Weszłyśmy do jaskini. Było tam rozwidlenie.
-No więc, którędy teraz? - spytała Eve. Poszukałam w pamięci drogi i po chwili już wiedziałam, że musismy iść w prawo.
Po kilkunastu minutach, przy kilku pomyłkach drogi z mojej winy, dotarłyśmy do ściany bluszczu.
-No więc, gotowa, żeby zobaczyć cudownego? - bardzo podekscytowana wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-No to wchodzimy - powiedziała Evelyn z uśmiechem wzruszając ramionami. Odgarnęłam trochę pnączy i weszłyśmy do środka.

---

<Eve?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz