-Piękny koń - westchnęłam z zachwytem. Od dawna brakowało mi kontaktu ze zwierzętami.
-Dzięki. Którędy jedziemy? - zapytała Ev.
-Jedziemy prosto, potem pierwsza w lewo, jedziemy tak długo, aż zobaczymy wielki klon, skręcamy za nim i przed nami jest jaskinia. Nie wiem gdzie w jaskini dokładnie jest to miejsce, ale napewno tam trafimy. - uśmiechnęłam się promiennie.
-No to jedziemy - Evelyn odpowiedziała mi uśmiechem i cmoknęła, by koń przeszedł do kłusa. Ruszyłyśmy przez las. Do jaskini dotarłyśmi bez problemów. Stanęłyśmy przed nią.
-Zostawię tu mojego towarzysza, niech sobie podje trawki - uśmiechnęła się dziewczyna. Skinęłam potwierdzająco głową. Weszłyśmy do jaskini. Było tam rozwidlenie.
-No więc, którędy teraz? - spytała Eve. Poszukałam w pamięci drogi i po chwili już wiedziałam, że musismy iść w prawo.
Po kilkunastu minutach, przy kilku pomyłkach drogi z mojej winy, dotarłyśmy do ściany bluszczu.
-No więc, gotowa, żeby zobaczyć cudownego? - bardzo podekscytowana wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
-No to wchodzimy - powiedziała Evelyn z uśmiechem wzruszając ramionami. Odgarnęłam trochę pnączy i weszłyśmy do środka.
---
<Eve?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz