Mimo to jednak Toluenowi dłużyło się na tyle mocno, że szybko stracił poczucie czasu. Nie miał przy sobie zegarka, na który i tak głupio byłoby mu patrzeć podczas pracy, zwłaszcza mając świadomość, że Yvris co jakiś czas na niego zerka; równie niezręcznie zresztą czuł się na myśl, że miałby tak zwyczajnie rozglądać się za jakimś znajdującym się w zasięgu wzroku, więc pozostawało mu obstawiać, ile już minęło. Nie żeby to miało jakieś znaczenie.
Postanowił po prostu skupić się na swoim zadaniu, by jak najszybciej je wykonać. Stosik, którym się zajmował, stawał się zauważalnie coraz mniejszy w miarę jak zapełniał starannym pismem kolejne kartki, aż w końcu Telo z niejakim zdziwieniem odkrył, że zostały mu już tylko cztery. Szybko się z nimi uporał, zadowolony, że poszło całkiem sprawnie, po czym wyrównał jeszcze nowy stos, utworzony tym razem z zapisanych już i zapieczątkowanych nudnych papierzysk, po czym usadowił się wygodniej na krześle, mimowolnie wlepiając wzrok w profil siedzącego bokiem do niego Yvrisa, który wciąż jeszcze nie skończył swojej pracy i wydawał się nią niezwykle zaabsorbowany. Młody mężczyzna miał okazję poprzyglądać mu się chwilę, nim bibliotekarz uniósł głowę i spojrzał najpierw na niego, a potem na stosik na biurku.
- Powiedziałbym, że poszło jak za dotknięciem magicznej różdżki, ale to byłby żart poniżej mojego poziomu - stwierdził Telo i mrugnął porozumiewawczo.
---
<Nie nie, zapłaci pewno ten gość który zgubi przypadkiem portfel.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz