***
Obudził mnie szorstki język Bena, który lizał mnie po twarzy. W końcu jestem taki słodki. Pogłaskałem kota po głowie i leniwie wstałem z łóżka. Powlokłęm się na dół ziewajac co chwilę. Stałem już na schodach. Podreptałęm dalej. Zobaczyłem Aiden'a śpiącego na podłodze przed kanapą z kotem na twarzy. Uśmiechnąłem się na ten widok. Urocze. Chłopak tylko przekręcił się na drugi bok(zwalając kota z siebie)nie myśląc, ani trochę aby się obudzić.
***
Wyszedłem z łazienki już ,,ogarnięty"(czyt. po wszystkich nie zbędnych czynnościach porannych). Zbiegłem po schodach do salonu czyli teraźniejszej sypialni Aiden'a. Nadal leżał leniwie przed kanapą. Ten poranek jest taki jakbyśmy mieli kaca, ale my tylko czekoladę jedliśmy... f*ck the logic. Nie zamierzałem budzić chłopaka więc cicho udałem się do kuchni by zrobić śniadanie. Miałem nadzieję, że nie puszczę kuchni oraz całego domu z dymem, mimo iż chciałem zrobić tylko płatki. Dla bezpieczeństwa zrobię je z zimnym mlekiem.
***
Aiden i ja jedliśmy płatki(zdecydowałem jednak zaryzykować). Chłopak w dalszym ciągu miał świetny chumor przez wczorajsze słodkie. Zresztą ja też, przez cały poranek miałem zaciesza i bez przerwy się usmiechałęm. Aiden siedział cały czas w swojej pseudo piżame, którą stanowiła za duża koszulka i krótkie spodenki. Po śniadaniu poszedł do łazienki ubrać się.
***
Doskwierała nam nuda więc postanowiliśmy udać się na nie bezpieczną wędrówkę!-do miasta. Ubraliśmy kurtki oraz buty i ruszyliśmy ku przygodzie.
***
-Chodźmy do zoologicznego...lubię patrzeć na króliki-powiedział Aiden zaglądając przez szybę do sklepu ze zwierzętami. Bez odpowiedzi po prostu wszedłem do środka. Chłopak wbiegł do sklepu omało się nie przewracając. Ruszył do klatek obejrzeć te swoje długouche szczury, a ja natomiast ruszyłem do półki, gdzie znajdowały się rybki. Nudne coś te ryby...ale przynajmniej ładne. Po chwili obserwacji jak to one pływają raz w tą, a raz w tą postanowiłem udać się do Aiden'a. Chłopak patrzył jak zachipnotyzowany w stworzonka. Szturchnąłem go lekko w ramię na znak, że trzeba już się zbierać, ponieważ nudzę się(egoista ze mnie, heh). Wyszliśmy ze sklepu żegnając się z ekspedientką. Rozglądałem się do około-
-W końcu nie będzie padać! Po tylu dniach!-powiedziałęm szczęśliwy. Chłopak spojrzał na niebo-
-I co z tego? Jak by padało to byś się nie utopił, prawda?-odpowiedział żartobliwie. Uśmiechnąłem się do niego. Potknąłem się o coś i wywaliłem się(ciota...). Aiden szybko pomógł mi wstać-
-Wszystko ok? Nic ci się nie stało?-szybko zadawał pytania oglądając mnie jednocześnie by upewnić się, że nic mi się nie stało. Poczochrałem go po głowie i ruszyłem dalej. Dorównał mi w końcu kroku. Patrzył na mnie uważnie-
-Spokojnie Aiden, wszystko jest w porządku. Nie umarłem, prawda? Czyli wszystko jest ok-powiedziałęm do chłopaka w nadziei, że przestanie na mnie tak patrzyć. Mam szczęście.
***
Staliśmy przed sklepem, aby uchronić się przed deszczem. Nie miałem racji, padało, pada i padać będzie. Aiden obserwował każde przejeżdżające auto. Na nasze nie szczęście dobrze wiemy jak bardzo lubi padać-
-Aiden może idziemy? Jakoś dobiegniemy do domu-zaproponowałem chłopakowi, a on kiwnął głową na znak, że się zgadza.
***
Weszliśmy szybko do domu. Krople deszczu zciekały z nas strużkami. Aiden zdjął buty oraz kurtkę, a ja zaraz po nim. Zmęczony biegiem chłopak usiadł na kanapie, a ja obok niego. Spojrzałem na bruneta. Przysunąłem się do niego. Pocałowałem Aiden'a lekko w usta, zarumienił się... ja także.
***
Siedzieliśmy w kuchni pijąc(tym razem zrobione przeze mnie) kakao.
---
<Aiden? Ruszyłem fabułę x'D Co ty na to? ^^ KCKCKCKC>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz