– Nie – warknęłam poirytowana. – Wyłaź stamtąd, nie będę na ciebie czekać.
Zapanowała cisza. Miałam nadzieję, że Finn za chwilę wyjdzie i szybko ukryjemy się w bezpiecznym miejscu, ale on widocznie nie zamierzał opuścić miejsca za krzakiem. Wolałam nie wchodzić tam i nie wyciągać go własnymi siłami.
– Finn – mruknęłam, przeciągając samogłoskę – co ty tam robisz?
– Dłuższą sprawę – jęknął, a powietrze przy krzaku zmieniło swój zapach.
Zatkałam łapą nos i usiadłam przy roślinie, wpatrując się w nią uporczywie i modląc się, aby Finn szybko załatwił swoje potrzeby. Jest chyba jedynym wilkiem, który musi robić to co chwilę.
Po długiem czasie, Finn nareszcie opuścił krzak, zakopując przedtem swoje pozostałości. Uśmiechnął się do mnie niewinnie. Przewróciłam oczami i chwyciłam go za łapę, ciągnąc gdzieś przed siebie.
– Gdzie idziemy? – zapytał radośnie.
– Schować się. Jest burza – westchnęłam, a jakby na potwierdzenie moich słów na niebie pojawiła się błyskawica.
– Co z tego? Przetrwałem już wiele burz bez chowania się i nic mi się nie stało.
Minęło kilka sekund od momentu, kiedy Finn wypowiedział te słowa, kiedy trawa zapaliła się od uderzenia pioruna.
---
>Finn?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz