Pobiegłem do Pruta.
- Prut! - zawołałem Pruta.
On mnie przytulił i ja go też. To była miłość. Potem przemówił do mnie.
- Cześć Finn - przemówił.
Po chwili w Pruta wpadła strzała. Upadł na ziemię, a ja też bo chciałem go ratować. Opatrzyłem jego rany, ale to było dziwne. Wylewała się z niego jakaś zielona maź (miała kolor takiej kupy jakby). Była płynna. Zjadłem jej trochę i smakowała cukierkami. Zwymiotowałem na podłogę. Po chwili Prut ożył.
- P-prut? - zapytałem.
- Finn, idę w stronę światła...
Przybliżyłem się do niego, a on wbił mi strzałę w serce. Prawdziwy Prut - tamten pierwszy wyciągnął mnie.
- Finn, to był oszust! - krzyknął. - Podszywał się pode mnie!
- O nie.. - krzyknąłem cicho, lecz głośno.
Zobaczyłem umarłych ludzi, którzy zostali zabici i to przez Pruta prawdziwego. Cień też nie żył, ale wyglądał żywo.
- Nic ci nie jest? - zapytał prut
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz