Bergen był moim bratem, pamiętam jednak że był mną zainteresowany. Postanowiłem zapytać go o to tak na luzie.
- Bergen - zapytałem. - Czy ty mnie kochasz?
nie byłem zestresowany, ale bardzo się denerwowałem.
- Kiedyś tak.
- Teraz jest kiedyś - moja poetycka odowiedź.
- ZAMKNIJ TWARZ! - nakrzyczał na mnie.
- Weź ty wyjdź pod krzaczek bo nie chodzisz tam od roku - zaczęliśm się kłócić.
- Bo ja jestem bardziej prestiżowy. - kłócił się.
Kłóciliśmy się.
- Wilki nie załatwiają się do toalety panie wąchaczu stokrotek! - odpowiedziałem jak prawdziwy gangster.
- Ja nie jem własnego żółtego śniegu!
- Nie wiesz nawet czym on jest naprawdę! - nie chciałęm wydać tajemnicy.
Miałem go sczerze dość więc uciekłem pod duży zielony krzak. Była zima a on jako jedyny nie był ośnieżony co zdażało się rzadko. Bergen nie poszed za mnom.
---
Pod krzakiem zauważyłem czarne ciało pokryte moimi odchodami. JAK MOGŁEM GO NIE ZAUWAŻYĆ? wystawało zza krzaka a ja pochłonięty załatwianiem się nie spojrzałem na nie. Zeby nie było liściem zrzuciłem z niego wszystko co zrobiłem i innym lisciem odtarlem jego zmęczoną twarz.
- Proszę pana...? - zapytałem.
- Żółty śnieg... czy to już ta pora roku? - zapytał ochrypłym głosem
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz