sobota, 3 marca 2018

Od Finna *kocham go*

Dzień zaczął się zwyczajnie, tak jak zwykle. To będzie nudny dzień... Szykowało się coś wielkiego.
Podeszłem do Fryderyka, mojej największej miłości.
- Cześć, mój drogi - powitałem go jakże szarmancko i elegancko. Zapewne wyglądałem jak biznesmen czy inny taki gościu, na widok którego każdy wilk stresuje się. Tak jak ja, gdy przyjdzie do mnie żaba.
- Finn? - zapytał Fryderyk z dziwną miną. - Co ty robisz?
Mogło to wyglądać dziwnie, ale przybrałem interesującą pozę. No wiecie, tak, żeby się mną zainteresował.
- Ja? Ach... - westchnąłem. - Tylko się przechadzam...
- Jesteśmy w twojej jaskini. - odpowiedział. - I zaraz przyjdzie tu Krul Silwer, a ty jesteś nieświeży jak dwutygodniowa bułka. - spojrzał na mnie zniesmaczony.
Zrobiłem smutną twarz i popaczyłem na siebie. Poszłem do pokoju.
- On już mnie nie chce... - powiedziałem do siebie.
Po chwili znowu koło mnie znalazł się Prut, tym razem w postaci wróżki.
- Prut... Co ty odkurteczkujesz?
Zaśmiał się mój drogi przyjaciel i zaczął śpiewać:
- Jestem sobie fajny prut, wprowadzę cię w świat taki fajny, elo - po tych słowach zniknął.
- PRUUUUUUUUUUT!
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz