Katelyn siedziała przy stole wpatrując się w książkę leżąca na owym meblu. Westchnęła. Nie chciało jej się wstawać. Otworzyła niepewnie książkę na pierwszej stronie. Przejechała (?) ręką po stronie książki. Popatrzyła na swoją rękę i uderzyła głową o stół. Nie, o książkę. Wstała i podeszła do lodówki. Pewniej już ją otworzyła i wyciągnęła czekoladę. Podeszła do swego znienawidzonego lustra i delikatnie uderzyła je czekoladą. Uśmiechnęła się lekko. Dziewczyna podeszła wraz z czekoladą do drzwi i niepewnie otworzyła je. Wyszła z domu i zaczęła rozglądać się. Patrzyła na świat otaczający ją. Westchnęła ponownie. Włożyła czekoladę do kieszeni oraz usiadła pod pobliskim drzewem wiśni. Płatki zaczęły spadać z drzewa. Kat otworzyła czekoladę. Po chwili wstała. "Coś mi tu nie pasuje..." - pomyślała. To było dziwne. Czuła, że ktoś ją obserwuje. Zaczęła powoli kierować się w stronę domu. Kat potknęła się i upadła.
<Ktosiuuuu? Beznadziejne, wiem. Czekolada...? Albo nie. Wezmę do tego opka kogoś, kto jeszcze nie pisał, hihi. Emmm... Yvris? Huehue, Kat zua.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz