Witam. Odchodzę z bloga. Po tym co się stało nie mam po co tu być, skoro adminki mnie nie chcą, a ja nie chcę się zamęczać tą kłótnią i innymi. Mimo to dobrze, że reszta członków nie była świadkiem tego, bo to nie jest ich wina. Ja odchodzę i nie mam zamiaru wracać. Zrobiłam sobie kopię najważniejszych rzeczy (Oczywiście nie będę korzystać z tego, co nie moje tzn. fabuły) aby kiedyś może z tego skorzystać, co zrobiłam. Chcę odejść w pokoju, więc nie wykorzystam tego postu do wypisywania moich argumentów tylko chcę powiedzieć Dess, jeśli tu wejdzie, że napisałam do niej na Howrse i proszę, by zajrzała tam. Co adminki zrobią z tym blogiem - nie wiem, ale co zrobią to będzie. Trudno. Choć przeżyłam tu wiele miłych chwil to muszę to skończyć, by się nie męczyć ani nie "wkurwiać" Alexa.
Maybe kiedyś się spotkamy w pokoju, by normalnie porozmawiać, a tym czasem żegnam was,
Percia
niedziela, 23 lipca 2017
Senill i Alex opuszczają szeregi bloga!
Niestety, jak widać jest to smutna wiadomość. Ze względu na brak telefonu oraz problemy związane z komputerem i internetem, Senill zmuszona została do odejścia z bloga.
Jeżeli jednak kiedykolwiek będziesz chciała wrócić, Seni, drzwi są zawsze szeroko otwarte c:
Jako osoba odpowiedzialna za czystkę, za zadanie miałam przeprowadzać "selekcję" osób aktywnych od tych nieaktywnych, którzy jeżeli się nie poprawiali, zostali wyrzucani z bloga. Ostatnio jednak ktoś mi powiedział, że ja również zaliczam się do tego drugiego grona, mało wynoszących do bloga osób. Nie ukrywam - z moją aktywnością ostatnio było słabo, jak nie bardzo słabo.
Mogłabym się tłumaczyć, dlaczego było tak a nie inaczej, jednak uważam, że to bez sensu. Bo kto by chciał słuchać o tym, że ktoś już ledwo ma czas na sen, bo w wakacje nie tak jak inni wyjeżdża na wycieczki czy też wstaje o 10 rano, tylko zamiast tego od rana do wieczora pracuje, czas wolny poświęcając na rzeczy ważniejsze niż internet?
Chcąc być zatem sprawiedliwa w stosunku do innych osób, których powodem wyrzucenia była słaba bądź znikoma aktywność postanawiam, aby
ALEX OPUŚCIŁ SZEREGI BLOGA
Tym razem naprawdę, całkowicie i nieodwracalnie. Wraz z moją postacią odchodzę ja sama, wykluczając w ten sposób siebie samą z administracji, pozostawiając opiekę nad The World of Fiction pozostałym dwóm adminkom. Przecież podobno nic takiego nie zrobiłam dla bloga, więc nawet nie odczujecie mojej nieobecności, prawda?
Wierzę, że dacie sobie radę bez takiego członka na pokaz jakim byłam ja, a TWoF odzyska czasy dawnej świetności.
Wszystkim pozostałym tutaj członkom życzę weny oraz niezapomnianych chwil spędzonych na blogu, powodzenia w życiu i czego tam jeszcze można od świata chcieć.
Teraz usuwam się w cień, nie chcąc dłużej przeciągać tego mojego marnego wywodu.
Gdyby ktoś jeszcze kiedykolwiek chciał ze mną porozmawiać, zapraszam tutaj:
sylwuś.com [How]
Pozdrowienia od tego psychopaty we mnie i... do zobaczenia kiedyś..?
Alex >:3
piątek, 7 lipca 2017
Od Yvris'a c.d Toluen
Yvris przez chwilę mógł przysiąc, że czuje, jak żołądek przewraca mu się na lewą stronę, i był wdzięczny losowi, że od rana nie miał czasu na żaden posiłek. Zaraz jednak skarcił się w myślach. Głupi, i po co panikujesz? Przecież nie masz żadnych, absolutnie żadnych powodów do bycia zdenerwowanym. Fakt, to trochę niezręczna sytuacja, no ale wciąż - nie pierwszy raz w życiu jesteś z kimś w kawiarni i pewnie nie ostatni. Weź się w garść.
Mimo wszystko znów tylko mruknął coś niezrozumiale pod nosem, na ułamek sekundy podnosząc wzrok na siedzącego naprzeciw niego uśmiechniętego radośnie Telo tylko po to, by niemal natychmiast wbić go w podsuniętą mu właśnie kartę. Rzeczywiście, widniejące w niej nazwy były nad wyraz zawiłe i niemal niezrozumiałe, szczególnie jeśli było się podenerwowanym bez jakiegoś wyraźniejszego powodu - i z tej racji dodatkowo także zirytowanym na samego siebie.
Z tego wszystkiego Yvris przestał być głodny, o ile w ogóle taki był wychodząc z pracy, ostatecznie zdecydował się więc na samą filiżankę zielonej herbaty. Jeden z kelnerów zniknął właśnie w drzwiach do kuchni, drugi zajęty był stolikiem po drugiej stronie sali, najwyraźniej byli więc zmuszeni poczekać ze złożeniem własnego zamówienia, co pozostawiało ich w kolejnej chwili niezręcznej ciszy.
A przynajmniej dla Yvrisa taka ona była. Po kolejnym nieśmiałym zerknięciu doszedł do niezbitego wniosku, że jego towarzysz najwyraźniej świetnie się bawi i jest w swoim żywiole. Szkoda że bibliotekrz nie mógł powiedzieć tego samego o sobie... chciał, żeby to było miłe popołudnie, naprawdę, nie pogardziłby takim, szczególnie że Telo zdawał się być w gruncie rzeczy całkiem miłym facetem jeśli pominęło się warstwy nachalności i beztroski. I nawet jeśli działały mu one na nerwy, to teraz chyba ich nie było, a poza tym nie pamiętał kiedy ostatnio wyszedł gdzieś po pracy, przed pracą, w trakcie pracy, tak naprawdę kiedykolwiek, bo od chwili przeprowadzki spędzał życie albo w domu, albo w bibliotece, albo w drodze z jednego do drugiego, i mógłby zażyć trochę odpoczynku od obowiązków, a taka kawiarnia zdawała się dobrym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości, nawet jeśli tylko na chwilę. Wystarczyło się trochę postarać, prawda?
- Więc znasz się z właścicielem - stwierdził dość jednoznaczą oczywistość po paru kolejnych przeciągających się momentach, trochę nerwowo bawiąc rogiem karty. - Od jak dawna?
Mimo wszystko znów tylko mruknął coś niezrozumiale pod nosem, na ułamek sekundy podnosząc wzrok na siedzącego naprzeciw niego uśmiechniętego radośnie Telo tylko po to, by niemal natychmiast wbić go w podsuniętą mu właśnie kartę. Rzeczywiście, widniejące w niej nazwy były nad wyraz zawiłe i niemal niezrozumiałe, szczególnie jeśli było się podenerwowanym bez jakiegoś wyraźniejszego powodu - i z tej racji dodatkowo także zirytowanym na samego siebie.
Z tego wszystkiego Yvris przestał być głodny, o ile w ogóle taki był wychodząc z pracy, ostatecznie zdecydował się więc na samą filiżankę zielonej herbaty. Jeden z kelnerów zniknął właśnie w drzwiach do kuchni, drugi zajęty był stolikiem po drugiej stronie sali, najwyraźniej byli więc zmuszeni poczekać ze złożeniem własnego zamówienia, co pozostawiało ich w kolejnej chwili niezręcznej ciszy.
A przynajmniej dla Yvrisa taka ona była. Po kolejnym nieśmiałym zerknięciu doszedł do niezbitego wniosku, że jego towarzysz najwyraźniej świetnie się bawi i jest w swoim żywiole. Szkoda że bibliotekrz nie mógł powiedzieć tego samego o sobie... chciał, żeby to było miłe popołudnie, naprawdę, nie pogardziłby takim, szczególnie że Telo zdawał się być w gruncie rzeczy całkiem miłym facetem jeśli pominęło się warstwy nachalności i beztroski. I nawet jeśli działały mu one na nerwy, to teraz chyba ich nie było, a poza tym nie pamiętał kiedy ostatnio wyszedł gdzieś po pracy, przed pracą, w trakcie pracy, tak naprawdę kiedykolwiek, bo od chwili przeprowadzki spędzał życie albo w domu, albo w bibliotece, albo w drodze z jednego do drugiego, i mógłby zażyć trochę odpoczynku od obowiązków, a taka kawiarnia zdawała się dobrym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości, nawet jeśli tylko na chwilę. Wystarczyło się trochę postarać, prawda?
- Więc znasz się z właścicielem - stwierdził dość jednoznaczą oczywistość po paru kolejnych przeciągających się momentach, trochę nerwowo bawiąc rogiem karty. - Od jak dawna?
---
<Trzecia w nocy to dobra pora na Yvrisa, a już szczególnie Yvrisa, który jest Niezręczny™>
Subskrybuj:
Posty (Atom)