Wzmiankę o wystroju puścił koło uszu, mrucząc coś tylko niezrozumiale pod nosem i udając, że wcale się głupio nie rumieni. Wcale. Ani trochę! Ale kiedy przekroczyli próg lokalu przy akompaniamencie cichego dźwięku dzwoneczka zamontowanego na drzwiach wejściowych, nie potrafił nie rozejrzeć się ukradkiem. I rzeczywiście, ściany utrzymane w stonowanych odcieniach beżu i bieli, ciemne drewno oraz kilka książek ułożonych na parapecie dużego, sięgającego niemal od podłogi do sufitu okna sprawiało, że atmosfera była zaskakująco przyjemna. Na tyle przyjemna, że Yvris nie narzekał na akurat taki wybór miejsca.
- Bywasz tu często? - mruknął, chcąc jakby wygłosić oczywistą oczywistość, ale w ostatniej chwili decydując się jednak na dorzucenie na końcu znaku zapytania, ostatecznie wyszło z tego więc coś pomiędzy zwykłym stwierzeniem, a nieco niezręcznym, zwyczajowym pytaniem. Nie czuł się zupełnie swobodnie, kiedy zajmowali jeden ze stolików w spokojnym, cichym kąciku kawiarni, niedaleko od okna, ale przynajmniej się starał. W końcu to właściwie on zaproponował to wyjście, nawet jeśli pomysł sam w sobie jego nie był, i zwyczajnie nie wypadało teraz ani milczeć, ani tym bardziej udawać, że wypadło mu coś bardzo ważnego i jednak musi pilnie wracać do domu.
---
<Yvris tak bardzo niezręczny.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz