czwartek, 22 czerwca 2017

Koniec czystki nr 2!


Druga już czystka na blogu dobiegła końca! Łącznie wpisało się na nią dziesięć osób. Nie powiem, że ta liczba mnie zadowala, lecz teraz przynajmniej widać, kto w ogóle interesuje się jeszcze blogiem. Jedyny pozytyw, jaki widzę w tym wszystkim to to, że pozostały osoby wciąż chcące należeć do naszego skromnego grona.
Poniżej zamieszczę listę osób, którzy postanowili dalej być częścią The World of Fiction:

Alex
Bergen
Dessin
Finn
Katelyn
Reaven
Senill
Silver
Toluen
Yvris

Ci natomiast, których imiona pojawią się za chwilę albo całkowicie olali ludzi tutaj piszących, a tym samym bloga, albo po prostu zabrakło im odwagi na wpisanie swojego imienia między krzyżyki. Nie mam pojęcia, jaki był powód braku reakcji z ich strony. Pragnę zaznaczyć, że nikt z nich nie miał zgłoszonej nieobecności. Jednak żeby nie przedłużać, oto lista postaci, które wkrótce trafią do tych, którzy odeszli:

Evelyn
Tsugi

Nie będę tego komentować, gdyż uważam to za zbędne. Nie będę także poniżać się do tego stopnia jak ostatnio, kiedy to wysłane zostały przeze mnie prywatne wiadomości z zapytaniem, czy właściciele postaci wciąż chcą należeć do bloga. Moja duma dosyć już na tym ucierpiała,

Na koniec pragnę prosić wszystkich o zwiększenie aktywności.
Ostatnio na blogu wieje pustkami, a to mnie niemało dobija. I nie tylko mnie.

Termin następnej czystki: Kiedy ponownie przebudzi się we mnie System Alex 2000+, czyli nie wiadomo.

Dziękuję za uwagę i życzę miłego weekendu oraz piątku.

Alex >:3

Pierwszy nieśmiertelny na blogu!


Tak, wiem, że byłoby fajnie. Muszę się jednak jeszcze zastanowić, czy chcę was skazać na użeranie się z Panem M. do końca waszych dni. Choć nie ukrywam, pomysł jest kuszący >:3
Po tej mince wiecie już pewnie, kto pisze tego posta. Jak wiadomo, wakacje dla niektórych rozpoczęły się już dzisiaj (przynajmniej dla mnie. Kto idzie do szkoły dopiero w piątek po świadectwo? XD), a co za tym idzie: mniej więcej każdy może wejść na stronę i przeczytać sobie ów posta.
Niestety, uwielbiam zwracać waszą uwagę dziwnymi tytułami, a więc już wyjaśniam: Alex jest wciąż starzejącym się człowiekiem kawalerem, który poszukuje dziewczyny. Żadnej nieśmiertelności i tak dalej. Chociaż jeszcze kilka opek i może nagle przestanie się... Dobra, koniec śmieszków. Do rzeczy.

Tak jak było mówione wcześniej, a jak pięknie nazwała to Percia, co jakiś czas organizowana będzie czystka. A ponieważ mam dzisiaj zły dzień, nic mi się nie chce (chociaż mam natłok prac) i się nudzę, macie dzisiaj zaszczyt przeczytania mych nędznych wypocin.
Jako że aktywność spadła, - nie będę wspominać, że niedługo będzie ją można przyrównać do wartości zera bezwzględnego - nadszedł czas na listę obecności. Zasada ta sama - liczą się tylko komentarze pod postem:

/imię postaci\ - zostaję
ximię postacix - odchodzę

Powtórzę także to samo, co wcześniej: jeżeli postanowisz opuścić bloga, nikt - a przynajmniej ja - nie będzie mieć ci tego za złe. Najważniejsza jest szczerość.

Proszę jednak o solidne przemyślenie swojej decyzji. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o osoby, które od dłuższego czasu należą do bloga, ale ich aktywność pozostawia wiele do życzenia. Nie będę wymieniać ich z imion i nazwisk, bo to bez sensu, jednak polecam zastanowić się nad jednym: Czy warto należeć do TWoF tylko i wyłącznie na pokaz? Bez obrazy, ale w sytuacji niektórych tak to wygląda.

Polecam też zerknąć do zakładki "Aktywność", gdyż została ona dzisiaj zaktualizowała.

Czas wpisywania się na listę dla wszystkich aktywnych członków upływa dnia 22.06 br o godzinie 20.00.
Dla osób nieobecnych, tj. dla Silvera i Finn'a, czas upływa 29.06 br również o godzinie 20.00.
W kwestii Bergena czekam wyjątkowo do 14.07 br ze względu na jego nieobecność na czas nieokreślony.

Ode mnie to wszystko. Czekam na waszą reakcję.
Tik-tak.

Alex >:3

sobota, 17 czerwca 2017

Od Reaven

Siedziałam sobie na dachu w środku nocy, użyłam mocy aby deszcz na mnie nie padał. Nie wiem na co czekałam, siedziałam tak po prostu. Patrzyłam na horyzont i się zastanawiałam coś się będzie dalej działo. Czy będziemy mieć jedno wielkie królestwo i wszyscy będziemy żyć razem? A może będzie wojna i wszystko pójdzie z dymem.. Tego nikt nie wie. Teleportowałam się na dół i spacerowałam będąc sucha. Szłam w nieokreślonym kierunku, przywołałam sobie z cienia Tygrysa Irisa. Lubię go, bo jeśli nikogo nie dotknie może być ze mną przez dłuższy czas. Miło mieć towarzystwo, choć nie zbyt duże Dalej szłam, mijałam to nowe miejsca. Jakies sklepy, budynki. Było pusto, gdyż w nocy większość jak i nie wszyscy śpią. Choć miałam gdzie mieszkać, większość czasu Chodziłam bez większego celu i zwiedzałam choć już pamiętam, każda drogę na pamięć. To nie takie trudne. Stanęłam dopiero gdy byłam przy wodzie, usiadłam i pomoczyłam, nogi. Choć było troszkę chłodno, to i tak miło. Choć jak to ja. Mam myśli. - Biedna woda, pada tylko, a ludziom i tak jest źle. To nie wina wody, że ludzie czy też inne stworzenia się topia. To ich głupota... Zboczyłam myślami z tematu. Widziałam wschód słońca, cudowny widok. Choć co dzień taki jest, ale zawsze jest coś nowego. Nowe barwy, chmury, powiew wiatru. Choć pogoda się nie zmieniła. To przez parę chwil, wstrzymałam deszcz, aby choć co po niektórzy ujrzeli wschód słońca. Lecz po dłuższym czasie już musiałam go wznowić. Gdy wracałam natknąłam się na jakąś osobę, ten otóż osobnik. Ujrzał jak wstrzymuje wode. Chciałam wyminać i iść w swoim kierunku, tam gdzie miałam iść. Lecz zostałam zatrzymana. 
- Oni zobaczyli w końcu wschód słońca od nie pamiętnego czasu. Czemu nie utrzymałas tego dłużej aby inni mogli zobaczyć. Czemu? - powiedziała osoba, co nam mu odpowiedzieć. 
- To deszcz, on decyduje kiedy się skończy. A ja nie jestem stworzona do tego aby utrzymać w ryzach deszcz. Nie mogłam utrzymać dłużej, bo to nie możliwe aby się tak dało. Mam swój limit. Jeśli Ci się to nie podoba to znajdź innego maga wody i niech on ci pomoże, a teraz żegnam. - teleportowałam się do mojego mieszkania. 
Poszłam przekąsic jakieś jedzonko i usiadłam przeglądając księgę o smokach o historie o sercu wyspy. 

---

Ktoś?

czwartek, 15 czerwca 2017

Od Toluena c.d Yvris

"Italiana" była jednym z tych przytulnych lokali, które wydawały się w magiczny sposób rozszerzać i nigdy, bez względu na ilość gości, nie sprawiały wrażenia zatłoczonych. Nawet gdy wszystkie stoliki były zajęte, a przy ladzie tłoczyli się klienci chcący kupić coś na wynos, kawiarnia wciąż zachowywała ten swój specyficzny spokój i to także w jakiś sposób kojarzyło się Toluenowi z Yvrisem, nawet jeżeli bibliotekarz nie należał do najspokojniejszych osób, z jakimi miał okazję mieć do czynienia.
Telo odetchnął raz jeszcze przepełnionym zapachem kawy i słodkich wypieków powietrzem i rozsiadł się wygodnie na stosunkowo cienkiej poduszce wyściełającej podniszczone krzesło z ciemnego drewna.
Upór, uznał. Właśnie mają ze sobą wspólnego.
Uśmiechnął się mimowolnie słysząc ciche półpytanie bibliotekarza.
- Dosyć często - odpowiedział, wzruszając lekko ramionami. - Dość dobrze dogaduję się z właścicielem, więc sam rozumiesz.
Yvris skwitował to cichym "aha", po którym na dłuższą chwilę zapadł ten dziwny, przytłaczający rodzaj ciszy.
Telo spojrzał na mężczyznę badawczo i z zaniepokojeniem zauważył jego zmieszanie. Wydawało się, że nie jest szczególnie zachwycony tym wypadem, a Telo bardzo nie chciał, by się wymęczył i jego najlepszym wspomnieniem z tego popołudnia był powrót do domu.
Może to wina lokalu? Zaklął w duchu i sięgnął nieco mechanicznie po menu, czy jakkolwiek inaczej Fred zatytułował tę dziwną broszurkę zawierającą rozpiskę dostępnych deserów i napojów. Zaklnął jeszcze raz, jak gdyby wyglądający na niego z pierwszej strony kawałek szarlotki coś mu zrobił. Pewnie, że to wina lokalu. Uraziłeś go, przyrównując go do miejsca, które zupełnie mu się podoba. Cudownie, choleraa jasna. Ty idioto.
No nic, musiał jakoś uratować sytuację. Drugiej takiej okazji nie będzie.
- Nigdy nie umiem się zdecydować, co wziąć - zagadnął wesoło, chcąc jakoś ponownie zacząć rozmowę. - I zwykle kończę z czarną kawą i szarlotką, plując sobie w brodę, że to nie ten świetnie wyglądający deser który niosą do stolika obok. - Uśmiechnął się i podał Yvrisowi menu, odwracając je, by nie musiał czytać do góry nogami. - No ale jak tu się rozeznać, skoro nawet głupia, ale swoją drogą wyborna szarlotka ma taką fikuśną nazwę?

---

<Przeklinam cię, notatniku. Shame.>

wtorek, 13 czerwca 2017

Nowa postać!

Autor nieznany

Napij się i wyobraź sobie najgorsza rzecz jaką cie spotkała. I jaka jest najgorsza?

Imię: Reaven Leya
Pseudonim: Riv, River, Lay, Avera.
Płeć: Kobieta
Nazwisko: Darxman
Orientacja: Hetero.
Wiek: 18 lat
Rodzina: Wszyscy nie żyją bądź też uciekli. Tym samym zostawiając ją sama.
GłosKlik!
Rasa: Człowiek.
Żywioł: Woda, Mrok
Moce:

  •  Wodne macki jak i bańki czy też kule - Dzięki wodzie może stworzyć macki, które może kierować/atakować ludzi czy też inne gatunki. Może ja głaskać oraz gdy księżyc jest wysoko. Macki mogą błyszczeć jam małe diamenty. W bańkach może być utrzymany przeciwnik do nie przytomności, może kulami rzucać czy też tworzyć je z otoczenia wysysywać ją. 
  • Teleportacja potrafi na niewielki odległości te co widzi bądź pamięta się przenieść lecz musi uważać gdy za często jej używa jej włosy nabierają białego koloru. 
  • Bicze, zatrzymywanie deszczu - gdy znajduje się wokół niej woda tworzy wodne bicze, które same za siebie mówią do czego służą. Gdy chce pozostać sucha może zatrzymać deszcz wokół siebie i swobodnie iść, może także nasilić deszcz. Bawi się wodą. 
  •  Potrafi powierzchniowo leczyć rany u siebie jak u innych, a nawet jeśli ma dużo energii to może uratować komuś życie lecz jest wtedy obawa, że może stracić swoje. 
  • Z mroku jak i cienia potrafi tworzyć kopie różnych gatunków są one realistyczne mogą cie dotknąć i zostawić po sobie lekki chłód, który z czasem zmieni się w coś innego. 
  • Nieraz woda i mrok mogą się nawzajem łączyć... 

Charakter: Riv jest nietypową osoba, choć czasem zdarza się jej nagle wybuchy. To przez to, że wiele przeszła. Jakoś nie jest zbytnio wesoła ani smutna czasem nie odczuwa tego. Jest jak taki wampir, który wyłącza swoje człowieczeństwo. Jest nadzwyczajnie spokojna uspokaja ja woda. Ma też mroczna stronę. Lecz o tym innym razem.
Aparycja: Riv ma masę blizn na ciele, lecz nie widmo skąd się wzięły. Ma specyficzny styl. Ma dwukolorowe oczy. Jedno fioletowe (czasem przypomina róż) natomiast drugie jaśniutko niebieskie. Nosi często różnego rodzaju medialiony, lecz nie mówi o tym czemu. Nie pozwala ich dotykać.
Umiejętności:
1. Od dziecka, gdy została opuszczona musiała walczyć o prawo do życia. Coraz więcej osób byli poturbowanych, a ona miała coraz to większa wyprawę.
2. Avera miała raz przez przypadek w dłoniach broń, od tamtej pory ma parę broni białej. Można rzec, że ma pokaźną kolekcje.
3. Jazda konna wychodzi jej całkiem nieźle.
4. Całkiem nieźle opanowuje swoje żywioły.
5. Kradnie, rabuje piękne drogocenne skarby. Choć tego nie chce.
6. Potrafi z niczego stworzyć broń.
7. Medytuje
Zainteresowania:
1. Czyta wiele ksiąg, uczy się to nowych języków.
2. Potrafi grać na bębnach.
3. Riv rysuje aby wyrazić swoje emocje oraz się odstresować.
4. Lubi świetna muzykę jak i sama próbuje ja tworzyć i pisać.
5. Próbuję zrozumieć magię i iluzje i także chce się tego nauczyć.
6. Interesuje ja serce wyspy.
7. Potrafi śpiewać, ale się tym nie afiszuje.
Zauroczenie: Nie ma nikogo takiego..na razie.
Partner: Brak.
Potomstwo: Nie ma.
Towarzysz: Nie ma.
Co lubi:

  •  Pomagać innym
  •  Pływanie 
  •  Odpoczywać 
  •  Ciepło 
  •  Alkohol 
  •  Owoce
  •  Tęcze
  •  napoje gazowane 

Czego nie lubi:

  •  Koszmarów. 
  •  Zimna 
  •  Rozkazów
  •  Pająków i węży
  •  Różowego koloru 
  •  Ostrych dań
  •  Być w centrum uwagi 
  •  Obojętności

Ciekawostki:

  •  Cierpi na bezsenność. 
  •  Ma lęki.  
  • Jest obureczna. 
  • Pali i czasem/rzadko kiedy bierze narkotyki. 
  •  Zawsze ma przy sobie gdziekolwiek jest jakiś napój. 
  •  Często można zobaczyć słuchawkę jakby z kimś rozmawiała. 
  •  Ma silna głowę. 
  • Ma pełno blizn, nie wie po czym.

Inne zdjęcia: 
|| X || X || X || X ||
Kierujący: [Howrse] Zenddi, [Mail'a] lidzia1108@gmail.com

niedziela, 11 czerwca 2017

Mechanika

Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale została dodana zakładka "mechanika", która zawiera wszelkie aspekty gry na naszym blogu. Proszę o zapoznanie się z nią i nie zabijanie mnie za postarzanie o 12 lat zapamiętanie, bowiem będzie to teraz jedna z najważniejszych zakładek.

~Percia/Krul Silver

czwartek, 8 czerwca 2017

Od Yvris'a c.d Toluen

Na zewnątrz było przyjemnie ciepło i już odrobinę mniej przyjemnie duszno, a na horyzoncie powoli zbierały się ciemne, zwiastujące ulewny deszcz kołtuny chmur. Yvris musiał przyznać szczerze, że czuł się nieco dziwnie; nie był przyzwyczajony do tak wczesnego wychodzenia z pracy i jeszcze przez większość drogi do kawiarni upatrzonej przez młodszego mężczyznę miał wrażenie, że wcale nie powinno go tu być, że powinien siedzieć teraz za swoim biurkiem w bibliotece i zajmować się... właściwie czymkolwiek, no, pracą tak ogółem. Swoimi obowiązkami. Co on tu w ogóle robi, w mieście, które tak rzadko ma w zwyczaju odwiedzać, na dodatek w czyimś towarzystwie?
Wzmiankę o wystroju puścił koło uszu, mrucząc coś tylko niezrozumiale pod nosem i udając, że wcale się głupio nie rumieni. Wcale. Ani trochę! Ale kiedy przekroczyli próg lokalu przy akompaniamencie cichego dźwięku dzwoneczka zamontowanego na drzwiach wejściowych, nie potrafił nie rozejrzeć się ukradkiem. I rzeczywiście, ściany utrzymane w stonowanych odcieniach beżu i bieli, ciemne drewno oraz kilka książek ułożonych na parapecie dużego, sięgającego niemal od podłogi do sufitu okna sprawiało, że atmosfera była zaskakująco przyjemna. Na tyle przyjemna, że Yvris nie narzekał na akurat taki wybór miejsca.
- Bywasz tu często? - mruknął, chcąc jakby wygłosić oczywistą oczywistość, ale w ostatniej chwili decydując się jednak na dorzucenie na końcu znaku zapytania, ostatecznie wyszło z tego więc coś pomiędzy zwykłym stwierzeniem, a nieco niezręcznym, zwyczajowym pytaniem. Nie czuł się zupełnie swobodnie, kiedy zajmowali jeden ze stolików w spokojnym, cichym kąciku kawiarni, niedaleko od okna, ale przynajmniej się starał. W końcu to właściwie on zaproponował to wyjście, nawet jeśli pomysł sam w sobie jego nie był, i zwyczajnie nie wypadało teraz ani milczeć, ani tym bardziej udawać, że wypadło mu coś bardzo ważnego i jednak musi pilnie wracać do domu.

---

<Yvris tak bardzo niezręczny.>

Imprezka ;w;

 Hejka ;w; 
A winc organizuję z Tekliuszem (ale odrzucił zaproszenie :<) imprezę, jak widać :3 Każdy jest zaproszony, więc... Zapraszam? xd 
Niestety, ale nie będzie żadnego ślubu *smuteczeq*, ale i tak będzie fajnie ^^
Lubię imprezy, ale na razie nie zapowiada się na imprezę z okazji 300 (?) postów, niestety :c 

Impreza odbędzie się jutro (9.06) o godzinie 20:40, na chacie i tym razem, obiecuję, nie spóźnię się! :O 

Nie rozpisuję się, zapraszam^^

~Katuś i Tekliusz miau =^.^=

wtorek, 6 czerwca 2017

Od Alex'a cd. Katelyn


Tak naprawdę mało obchodziło go teraz, co stanie się z tym przebrzydłym, wyliniałym oraz wrednym kociskiem. Chciał bowiem, aby jego właścicielka miała jakąś nauczkę oraz radę na przyszłość, aby nie zadzierać z jego psem. Kto widział bowiem okładać zwierzaka gałęzią tylko i wyłącznie za samą obecność? Co racja to racja, Aker lubi sobie poszczekać oraz pogonić swoich odwiecznych wrogów, ale karanie go za te rzeczy można porównać do chęci zabronienia kotu miauczenia czy też samotnych wędrówek, z których owy gatunek jest tak dobrze znany. Alex postawił więc na równouprawnienie tych dwóch jakże różnych od siebie istot, nie robiąc kompletnie nic w tej sprawie. W takim postanowieniu wytrzymał ledwo trzy minuty, w czasie których zarówno odgłos wydawany z zadowolonego nową zabawą psa oraz okrzyki wyrażające zdenerwowanie przywódczyni zdążyły w znacznym stopniu umilknąć. Po tym czasie westchnął głęboko i we wtórze cichej łaciny wymrukiwanej pod nosem, ruszył w kierunku, w którym ostatni raz widział tą całą trójkę. Nieco minęło, nim znalazł ich w podobnej sytuacji, jak poprzednio. Towarzysz chłopaka znów ujadał jak najęty, a dziewczyna próbowała zagrodzić mu drogę, zupełnie jakby był jakimś potomkiem jaszczurek i potrafił chodzić po drzewach, które szczególnie upodobał sobie Tekliusz. Niestety, nie pomogło gwizdanie ani nawoływanie pupila, toteż czarnowłosy zmuszony był do podejścia i złapania za jego kark, ciągnąc przy okazji w przeciwną stronę. Zwierzak z początku stawiał opór, lecz w końcu uległ "namowom" swojego właściciela, pozwalając się odciągnąć od tego całego harmidru. Dla pewności Alex uklęknął przy nim, wzmacniając jednocześnie uścisk wokół szyi psa, by temu nie przyszło ponownie do głowy zaatakować pupila przywódczyni. Jak natomiast zareagowała ona sama? Wyglądała, jakby samym swoim spojrzeniem chciała wypalić dziurę zarówno w osobie będącej naprzeciwko niego, jak i jego zwierzaku. Ci nie pozostali jej dłużni, odpowiadając tym samym, jednak ze zdwojoną siłą. Ów wojna na spojrzenia trwała niemal całą minutę, która zakończyła się kapitulacją z lekka podnerwionej Katelyn.
- Czy ty nie potrafisz trzymać tego psa na smyczy? Albo załóż mu kaganiec...
- Nie będziesz mi mówić, jak mam zachowywać się wobec własnego psa. Równie dobrze ja też mogę kazać ci pozbyć się tego wrednego sierściucha, który zapewne już teraz obmyśla nowy plan na to, jak bardziej utrudnić mi życie.
Jak na zawołanie kot zeskoczył z drzewa, lecz zamiast zatrzymać się przy swojej właścicielce, ruszył niezbyt zgrabnym pędem w stronę Aker'a. W połowie drogi czarnowłosy zobaczył, jak łapy jego wroga wyposażone zostały w pazurki, pozostawiające po sobie małe wgniecenia w ziemi. Zareagował intuicyjnie, wstając oraz zastępując drogę temu małemu króliczkowi samego Lucyfera, który mimo tego się nie zatrzymał. Z całej siły - wynikającej z wagi (niestety, szczupłą sylwetką nie grzeszy), a także rozpędu - wbił się zatem w nogę Alex'a, który dał o tym znać jedynie poprzez wściekłe spojrzenie, kiedy zwracał się w stronę dziewczyny, mówiąc i przy okazji wskazując na swoją nogę:
- Oto dowód na to, że ten zwierzak jest nienormalny i powinien zostać uśpiony albo coś w ten deseń. Na mnie to nie robi większego znaczenia, ale pomyśl sobie, co by było, gdyby ktoś inny był na moim miejscu. Przecież ten zwierzak jest jakiś podejrzany, nie wspominając o tym, że zachowuje się jak człowiek. Mam chociaż nadzieję, że zaszczepiłaś go przeciwko wściekliźnie... - widząc zagubiony wzrok przywódczyni klanu ludzi, dopowiedział - Czyli jednak nie. No to pięknie, po prostu cudownie.
Lekko wprowadzony z równowagi, bez zbędnych ceregieli oderwał naprzykrzającego się mu już od czasu pierwszego spotkania Tekliusza od swojej nogi, resztkami strzępków sumienia powstrzymując się od rzucenia nim na odległość. Zamiast tego puścił go na ziemię, a ten niemal natychmiast pobiegł w kierunku swej właścicielki, nieznacznie podkulając ogon. Następnie Walker, patrząc w stronę psa, wykonał ponaglający gest głową, dodając:
- Chodź, spadamy stąd. Nie mam zamiaru więcej widzieć tego czegoś na oczy.
Pies, wyczuwając emocje targające swoim panem, usłużnie poszedł za nim w stronę osady, nie zwracając uwagi na nic poza równym tempem oraz podążaniu krok w krok za chłopakiem. Ani jeden, ani drugi nie odwrócił się już więcej w stronę postawionej w kompletnym osłupieniu Katelyn, trzymającej na rękach swojego małego towarzysza.

- - - 

<Kotek? Wybacz bezsens, ale mam dzisiaj zły dzień i musiałam jakoś pozbyć się tego czegoś... I tak jak obiecałam, 666 słów >:3 No i życzę powodzenia ^^ >

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Dessin C.D Finn'a

Truchtem ruszyłam za Finn'em, który w radosnych podskokach gnał przed siebie. Burza ustała tak szybko, jak się zaczęła i znowu mogliśmy się cieszyć pięknym słońcem. Ciemne chmury odsunęły się gdzieś na zachód, ponownie odsłaniając błękitne niebo. Szliśmy przed siebie, właściwie sami nie wiedzieliśmy, gdzie może zaprowadzić nas wąska, ledwie widoczna ścieżka wydeptana przez wilki. Ale skoro została wydeptana, to ktoś musiał już tędy chodzić, a więc droga gdzieś prowadziła. Przedzieraliśmy się przez krzaki, mijaliśmy slalomem duże głazy, a po kilku godzinach nieustannego marszu zgodnie uznaliśmy, że to bez sensu. W dodatku, w ciągu ów kilku godzin, dwa razy zgubiłam Finn'a, który pobiegł za jakimś ptaszkiem czy motylkiem. Nagle Finn odzyskał nadzieję, że coś znajdziemy i zarządził, że dopóki gdzieś nie dotrzemy, nie możemy kończyć naszej wędrówki. Byłam pewna, że ścieżka zaprowadzi nas donikąd, ale bez entuzjazmu przystanęłam na propozycję Finn'a. Nie uszliśmy daleko, kiedy naszym oczom ukazały się duże budowle. Spojrzeliśmy po sobie i razem popędziliśmy w ich stronę. Naszym oczom ukazało się starożytne miasto, które musiało istnieć tutaj już kilkaset albo kilka tysięcy lat. Widzieliśmy prawie rozpadające się kamienne budynki, budowle przypominające świątynie. Błądziliśmy między nimi, oglądając to, co zostało wybudowane bardzo dawno temu. Pozostawało tylko jedno pytanie. Przez kogo?
– Musimy donieść o tym Silver'owi – zadecydowałam.
Finn skinął głową, ciesząc się jak małe dziecko. Byli tu kiedyś ludzie? Może to jakieś wilki z bardzo rozwiniętymi talentami do budownictwa? Albo... jakieś istoty pozaziemskie.

<Finn?>