Byłem detektywem. Fryderyk ostatnio zrobił się jakiś taki dziwny, wściekły lub coś takiego. Nie sądzicie? Wybiegłem z domu w pogoń za nim. Nie widziałem go. Co? Biegnę, nie wiedząc gdzie. Nie widziałem Fryderyka, więc jak mogłem go gonić. Ach, ten Finn... Czy to ma jakiś sens.
Usiadłem pod krzakiem i zacząłem się rozglądać.
- Hej. - powiedział Fryderyk, który stał przede mną. Jak on się tutaj znalazł? I czemu używa kropek nienawiści!!1!!???
- Fryderyk? Myślałem że z nami koniec! - płakałem.
- Jestem groźny, więc ty lepiej się ode mnie odkrzakuj, żółty śniegu - powiedział i założył gangsterskie okulary. I ON CHCE BYĆ GANGSTEREM JAK JA NIM JESTEM???!!!
- Fryderyk, co ty odkurteczkujesz? Zachowujesz się jak krulik (połączenie krul i królik) wypuszczony spod krzaka. - kłóciłem się.
- Kłócę się, nie widać? - kłócił się. - A ty jesteś jak... Percia po mehu!
I się kłóciliśmy. Ech, nigdy nie widziałem takiego Fryderyka. Zawsze był miły i poważny, a teraz uważa się za gangstera, co oczywiście nie jest prawdą, bo ktoś taki nie może być gangsterem. Czytałem nasze stare wiadomości, chociaż nigdy ze sobą nie pisaliśmy i stwierdziłem, że nasza znajomość się zepsuła. Kiedyś Fryderyk tak ładnie to mnie mówił, "Finn". Teraz mówi inaczej... Było mi smutno. Poszedłem do domu zostawiając kłócącego się Fryderyka pod krzakiem. Zamknąłem drzwi i płakałem, a do tego robiłem frytki. Moje łzy były jak olej frytkowy. Było ich dużo. Fryderyk, czemu nie może być jak kiedyś :( przeżywałem koszmar, było mi smutno. Co mam teraz robić? Nie wiedziałem jak naprawić naszą znajomość.
Frytki były gotowe, położyłem je na stole i usiadłem. Jadłem je. Miałem potrzebę rozmowy z krzakami. Włożyłem frytki w pudełko i poszedłem. Spotykałem przyjaciół, ale nikt nie był taki jak Fryderyk. Nie znałem go tak długo, może 2 miesiące. Podszedłem do krzaka
- Co mam zrobić - zapytałem.
- Finn, nie tak bezpośrednio - odpowiedział tajemniczy krzak. Odetchnąłem.
- Hej - zrobiłem Finnową pozę. - Co mam robić, krzaku?
- Opowiedz mi najpierw co się stało, nie jestem wszechwiedzący.
Czułem się jak u tego wilczego psychologa, gdy miałem WILCZOM depresję. Nie zwykłom, nie krzakowom, nie finnowom. WILCZOM.
- Fryderyk - zacząłem mówić a krzak spojrzał na mnie wzrokiem "po co ty jeszcze tu jesteś". - Fryderyk już mnie nie kocha, kiedyś był moim przyjacielem i ładnie mnie nazywał, a teraz już nie. Brakuje mi tego, teraz on kocha kogoś innego, krzaka :( - byłem smutny, ale szczęśliwy.
Krzak podzielał mój smutek ale szczęście.
- napraw to - powiedział krzak
- ale jak do kurteczki - byłem już niecierpliwy.
- Musisz być miły, kochać go i takie tam -powiedzuał.
Pobiegłem do Fryderyka. To były dobre rady.
- FRYDERYK - zawołałem
- no co
- kocham cie - powiedziałem
CDN!!!!!
Klany
▼
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz