Klany

Strony

wtorek, 10 stycznia 2017

Nowa postać!

Wiele minęło, wiele trwa - i chociaż już nie jesteśmy mocą tą, co niegdyś ziemią i niebem trzęsła, czym jesteśmy, jesteśmy: związkem mężnych serc, osłabłych pod ciężkim czasu i losu brzemieniem, silnych pragnieniem, by się z losem zmagać, szukać, znajdować, wędrować do końca.
Autor: black apollonia
Imię: Yvris
Pseudonim: Brak, choć w dzieciństwie matka nazywała go Ivy
Płeć: Mężczyzna
Nazwisko: Guthrie
Orientacja: Biseksualny, demiromantyczny
Rodzina:
• Edwin Guthrie - ojciec, szanowany profesor historii ogólnej; lat 61
• Sydna Guthrie - matka, gospodyni domowa; lat 58
• Mirth Coves - młodsza siostra, szczęśliwa mężatka i matka dwójki dzieci; lat 32
• Abram Coves - szwagier, prawnik i współwłaściciel dobrej kancelarii; lat 32
• Dillan i Prima Coves - siostrzeniec i siostrzenica, lat 9 i 6
Wiek: 34 lata
Głos: KLIK!
Charakter: Nie jest jednym z tych przystojnych kobieciarzy o morderczo wręcz białym uśmiechu i spojrzeniu przyciągającym płeć piękną niczym ten przysłowiowy magnes, jak to się często dzieje w podobnych historiach. Nie jest również mrocznym aniołem zemsty, który od środka aż wytatuował się obrazem śmierci żony i dwójki dzieci, poszukującym sprawiedliwości i zemsty na ludziach, którzy są odpowiedzialny za jego nieszczęścia. Nawet nie strzela magią z palca, w przeciwieństwie do większości otaczających go w chwili obecnej stworzeń rozumnych. Jest niczym więcej jak zgorzkniałym profesorem, niespełnionym literatą, tak różnym od osoby, którą niegdyś był. Młody student literatury, podchodzący do dzieł od strony czysto naukowej, podświadomie analizujący wszystko i wszystkich, niespecjalnie lubiący bawić się w wielkie uczucia i uparcie twierdzący, że ogniste romanse dobre są dla smarkaczy - on był przecież człowiekiem światłym, wykształconym, stojącym ponad gawiedzią i głoszącym mądrości minionych pokoleń, on nie miał czasu na takie głupoty jak miłość czy związki. Ambicja i arogancja buchały z niego w równych ilościach, doprawione dużą ilością dumy sprawiającej, że z natury patrzył na innych mocno z góry, uważając się za lepszego, mądrzejszego, niemal za istotę wyższą. Był inteligentem z krwi i kości, miłującym wyłącznie praktyczność, a za jedyną kochankę mającym naukę, pragnącym ze wszelkich sił naprawić świat i zbawić go od grzechu ciemnoty, niewiedzy, głupoty wynikającej z prostego braku edukacji i świadomości. Więc, ściągając na siebie ogromny gniew ojca wraz pogardą środowiska naukowego, rzeczywiście poszedł go naprawiać. I szybko okazało się, że rzeczywistość zwyczajnie go przerasta. Praca u podstaw okazała się być stekiem bzdur wymyślonym przez grupkę narwanych filozofów dla omamienia głupiego ludu - on nie miał do tego głowy, cierpliwości, a wkrótce także i chęci. Na zadupiu, gdzieś między magicznymi wilkami a kotami zmieniającymi postać na ludzką wedle własnego uznania, tytuł profesorki był nikomu do niczego niepotrzebny; ktokolwiek pragnął się edukować, już dawno z tego wygwizdówka uciekł, pozostawiając za sobą tłumek osób zbyt głupich lub zbyt zajętych pracą fizyczną zapewniającą im utrzymanie, by skorzystać z szansy podsuwanej im przez Yvrisa. Stał się znacznie bardziej nerwowy, o wiele szybciej wpadał w gniew i tracił nerwy nawet przy drobych wykroczeniach od jego własnych, prywatnych norm - a że od zawsze był językowym purystą i pedantem, to w rekordowo krótkim czasie irytować zaczęło go praktycznie wszystko w otaczających go ludziach, ich zachowaniach, przyzwyczajeniach, zwyczajach, słownictwie, sposobie mówienia i stylu bycia. Począł odizolowywać się od społęczeństwa, które przecież jeszcze niedawno pragnął wyciągnąć z umysłowej ciemnoty, szybko zyskując sobie - zresztą bardzo zasłużoną - opinię burkliwego, wiecznie o coś lub na coś wściekłego gbura najlepiej czującego się we włąsnym towarzystwie. Odrobinę ukojenia dla zszarganych nerwów znalazł w otoczeniu przyrody, której kojący wpływ sprawił, że jego nastawienie do życia z wolna zaczęło się zmieniać; nie analizował już, jak to kiedyś miał w zwyczaju, z oświeceniowca stając się kimś na kształt postromantyka, skrycie próbującego marzyć o tej samej wielkiej miłości, której kiedyś tak gorliwie się wypierał, ale nie odważając się przyznać do tego nawet przed samym sobą - któż bowiem zechciałby tak ponurego zrzędę jak on? Ostatecznie wkradła się do jego duszy obawa przed dopuszczaniem ludzi bliżej siebie i zamknął się przed nimi jeszcze bardziej, lękając odrzucenia. Wkrótce potem nadeszła spowodowana rutyną apatia i poczucie beznadziei, bezsilności, braku celu; wielkie ambicje zniknęły wraz z natchnieniem literackim pod wpływem szarej rzeczywistości oraz niemożności znalezienia w tej niedużej społeczności zrozumienia dla swych wielkich ideałów, a do połowy skończona powieść, dzieło i, można by rzec, jedyne, co wciąż łączyło go z poprzednim życiem, wylądowała zapomniana na ddnie szuflady. Był artystą, stał się czymś na kształt rośliny wegetującej bezmyślnie w miejscowej, niemal nieodwiedzanej bibliotece, starającej się jakoś przetrwać kolejny, łudząco podobny do poprzedniego dzień. A przecież liście usychają mu coraz bardziej, sprawiając, że i on sam coraz bardziej robi się podenerwowany, coraz bardziej krzykliwy i coraz bardziej niemiły w obyciu, coraz mniej się do kogokolwiek uśmiecha, bo i coraz mniej ma do uśmiechów powodów. Artyści bowiem bez uwagi otoczenia i sławy nie mogą żyć, tak jak roślina nie może żyć bez wody, a człowiek zwykły bez pokarmu i powietrza; a Yvris nie posiada ani jednego, ani drugiego, podobnie jak przeświadczenia, że może jednak jest jeszcze komuś do czegoś potrzebny. Prędko się denerwuje, często z błahych powodów (choć fakt faktem, że jemu samemu się one tak znowu błahymi nie wydają). Rzadko bywa agresywny, ale za to wyprowadzony z równowagi całkiem sporo przeklina. Potrafi co prawda zażarcie bronić swoich poglądów i racji, ale dzieje się tak praktycznie tylko i wyłącznie w wypadku dyskusji na temat literatury bądź czegokolwiek z nią związanego - wtedy zawsze musi mieć ostatnie słowo i można być pewnym, że nieprędko zapomni przeciwnikowi wykłócanie się z nim o coś, o czym ze względu na studia i pasję wie znacznie więcej. Ale w inne rozmowy rzadko się wdaje. W ogóle nieczęsto odzywa się niezapytany, jest mrukliwy, burkliwy i ogółem rzecz biorąc dość nieprzyjemny w obyciu, zupełnie jakby złośliwością i ponurym wyrazem twarzy starał się celowo odstraszać od siebie ludzi, ustrzegając się tym samym przed możliwością przypadkowego zaangażowania się w jakąkolwiek znajomość - odsuwanie od siebie innych wychodzi mu więc świetnie i najlepiej mu jest wmawiać sobie, że dobrze mu samemu, że nie potrzebuje nikogo i niczego, by w spokoju przeżyć swoje życie, już nawet nie myśląc o szczęściu. Szczęście bowiem od lat zdaje się być daleko poza jego zasięgiem, zwyczajnie dał więc sobie spokój z próbami złapania go. Jest dobrze tak, jak jest, bo zawsze mogło być przecież gorzej. Lubi myśleć, że chyba wreszcie nauczył się doceniać te małe rzeczy, a nie po prostu poddał się i zrezygnował ze swoich własnych marzeń. Okłamywanie się zawsze bądź co bądź przychodziło mu z zaskakującą łatwością.
Umiejętności: Od najmłodszych lat powtarzano mu, że posiada wyjątkowo lekkie pióro; bardzo dbano o jego edukację, cechuje się więc również bardzo bogatym słownictwem (ubożejącym nagle i w dużej mierze zastępowanym przekleństwami, gdy Yvris wpadnie we wściekłość), w zdarzających się więc coraz rzadziej chwilach natchnienia wciąż potrafi usiąść przy biurku i zacząć pisać. Dobrze piecze, potrafi gotować na poziomie podstawowym - jajecznica, naleśniki, herbata, może jakaś smażona pierś kurczaka z ryżem albo makaron z sosem ważywnym, ale raczej nic bardziej skomplikowanego. Płynnie w mowie i piśmie posługuje się językiem angielskim i włoskim, zna podstawy francuskiego i łaciny. Nie potrafi grać na instrumentach, nienajlepiej radzi sobie z technologią, a pod względem fizycznym jego pole zawsze było bardzo ograniczone - przy swoich 164 centymetrach wzrostu i drobnej budowie ciała nigdy nie należał do osób obdarzonych wybitną tężyzną fizyczną, szybko się męczył, a próby ćwiczenia baletu porzucił po pierwszych kilku miesiącach. Co prawda można uznać go za personę dość zwinną, biegałby również całkiem przyzwoicie, gdyby nie jego marna kondycja. Nie umie jeździć konno, nie uczęszczał na zajęcia szermierki czy łucznictwa, pływa również dość marnie - na tyle dobrze, by utrzymywać się na powierzchni i nie utonąć, ale pływaka olimpijskiego nikt nigdy nie próbował z niego zrobić, bo i sensu nie było. Jest raczej typem intelektualisty, inteligentnym, z rozległą wiedzą i bardzo dobrą pamięcią, ale oprócz tego raczej mało czym może zaimponować.
Zainteresowania: Literatura piękna i poezja (w szczególności postromantyzm wiktoriański), także niektóre okresy historii; częściowo cukiernictwo, a z braku innego zajęcia od pewnego czasu wypełnia sobie puste godziny nauką języków obcych
Zauroczenie: Brak
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Towarzysz: Brak
Co lubi:
• Ciszę i spokój
• Zapach książek
• Książki same w sobie
• Ciepłe wieczory
• Cukiernictwo i pieczenie ciast
• Zieloną herbatę
Czego nie lubi:
• Natrętnych, męczących ludzi
• Narzucania się
• Zawracania mu głowy niezależnie od powodu
• Deszczu i brzydkiej pogody
• Zimna
• Ekranizacji powieści
• Pozerstwa
• Hałasu
• Dzieci
• Dorosłych
• Osób starszych
• Nucenia, gwizdania, stukania albo pstrykania palcami
• Nieporządku i bałaganu
• Spóźnialstwa
• Późnego wstawania
• Lenistwa
• Prób wykręcenia się od pracy z powodu wyżej wymienionego
Ciekawostki:
• Ma bardzo niski próg bólu i potrafi zemdleć z powodu czegoś tak prozaicznego jak nieco silniejszy ból brzucha.
• Jego kanaliki łzowe zdają się momentami zupełnie go nie słuchać; Yvrisowi zdarza się, dość często zresztą, płakać z silniejszych emocji, głównie wściekłości lub bezsilności, i nie ma na to absolutnie żadnego wpływu - w jednej chwili łaja jednego ze swoich podwładnych, drąc się na całe gardło, a w drugiej czuje jak łzy zaczynają płynąć mu po policzkach, co przeważnie powoduje u niego jedynie jeszcze większą wściekłość.
• Jest ogromnym miłośnikiem poezji Alfreda Tennysona i Williama Blake'a, a także powieści Jane Austen i Victora Hugo.
• Ma paskudne uczulenie na orzechy, a do tego jego żołądek należy do tych przesadnie delikatnych i wybrednych, urządzających rewolucje przy jakichkolwiek odstępstwach od diety. Brzuch okropnie boli go szczególnie po potrawach ostrych.
• Nienawidzi nieporządku, a o swoją bibliotekę, wraz z każdym obecnym w niej tomem, dba jak o to przysłowiowe oczko w głowie. Pracoholizm, który narodził się z nudy i rutyny, w połączeniu z OCD każą mu kilka razy dziennie sprawdzać, czy wszystkie książki są na swoim miejscu, czy nic nie zostało przesunięte o niechciany centymetr w prawo, czy nic nie zostało uszkodzone. Spróbuj wprowadzić jakikolwiek chaos w jego rewirze, a będziesz mieć bardzo wściekłego i w stu procentach gotowego do dokonania mordu rytualnego Yvrisa na karku.
• Zamieszkuje w niewielkim jednopiętrowym domku na obrzeżach osady, na tyle blisko biblioteki, by mógł być w niej codziennie o siódmej rano, ale zarazem na tyle daleko od centrum, by w okolicy panowała idealna cisza i spokój. W ciepłe wieczory, po powrocie z pracy, ma w zwyczaju siadywać na ganku lub pod rosnącym nieopodal dębem z nosem w książce. W chłodniejsze zaś na ogół wybiera się na spacer do pobliskiego lasu.
• Mimo zamiłowania do natury, nie przepada za zwierzętami, a do roślin kompletnie nie ma ręki - od chwili, w której jako licealista zabił kupionego mu przez siostrę kaktusa, doszedł do wniosku, że woli więcej nie bawić się w ogrodnika.
• Podobnie ma się sprawa z jego zamiłowaniem do cukiernictwa: lubi przesiadywać w kuchni, bawiąc się w małego kuchcika i zagracając stół wypiekami, ale sam rzadko kiedy tknie jakiekolwiek słodkości, w szczególności te zrobione własnoręcznie. Otatecznie lądują więc one w pobliskiej cukierni, której właścicielka jest prawdopodobnie jedyną wciąż przychylną mu osobą w całym mieście (a zarazem jedyną osobą, do której sam Yvris czuje coś na kształt przyjaźni).
• Nie utrzymuje kontaktu z ojcem, który z kolei zabrania żonie kontaktować się z synem. Jednak z siostrą i szwagrem rozmawia dość często, skutecznie ukrywając przy tym przed nimi swoje problemy, niepewności i żale.
• Jest dalekowzroczny - choć jego wada nie należy do ogromnych, to jednak do czytania i pisania wciąż potrzebuje okularów.
• Nienawidzi zapachu papierosów i otwarcie gardzi każdym, kto się nimi truje. Sam nigdy nie palił, a głowę ma wyjątkowo słabą i upija się już przy trzecim kieliszku.
• Z natury mało sypia - na ogół nie więcej niż pięć i pół, czasem sześć godzin na dobę. Nie pija także kawy, uparcie twierdząc, że kofeina szkodzi zdrowiu.
Kierujący: frania099 / frania099@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz